'LEPSZE NIŻ RZECZYWISTOŚĆ'
Veronica Rossi - Przez burze ognia

9/21/2016 8 Comments A+ a-


Dzień dobry wszystkim - zarówno czytelnikom, jak i osobom które wpadły tutaj po raz pierwszy. Powoli zbliża się październik, a co się za tym kryje - powrót na studia. Z tego powodu moja aktywność na blogu się zmniejszy, ale to nie oznacza zawieszenia bloga, o nie! Będę pisać, ale posty pojawiać się będą rzadziej, bo i czasu na czytanie będę mieć mniej. Ale nie zostawiajcie mnie. Im was więcej, tym większą mam mobilizację do zebrania się i napisania kolejnych wpisów.
Dzisiaj mam dla was kolejną recenzję książki! Znacie może "Przez burzę ognia" napisaną przez Veronicę Rossi? 
Nie? 
Ja już poznałam i jeżeli jeszcze jej nie czytaliście, przybliżę wam treść tej książki poniżej. Zapraszam do lektury!



Na początek słów kilka o tej oto książce.

Tytuł: "Przez burzę ognia"
Autor: Veronica Rossi
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Aleksandra Bielaczyc
Tytuł oryginału: "Under the Never Sky"
Kategoria: fantastyka, fantasy, science fiction


"ROZDZIELIŁ ICH ŚWIAT POŁĄCZYŁO PRZEZNACZENIE Aria żyje w Reverie – rozwiniętym technologicznie świecie oddzielonym od dzikiej natury szczelną kopułą. Jak wszyscy Osadnicy spędza czas w wirtualnych Sferach dostępnych tylko za pomocą specjalnego Wizjera. Kiedy zostaje wygnana za przestępstwo, którego nie popełniła, wie, że śmierć jest blisko.
Perry jako Wykluczony musi walczyć o przetrwanie w brutalnym świecie plemiennych wojen, kanibali i eterowych burz. Udaje mu się przeżyć tylko dzięki wyjątkowym zmysłom pozwalającym wyczuć niebezpieczeństwo i ludzkie emocje.
Drogi Arii i Perry’ego się przecinają. Tylko Perry może ocalić dziewczynę od śmierci. Tylko Aria może pomóc mu odkupić winy. Razem rozpoczynają niebezpieczną podróż…"


Jakie były moje oczekiwania wobec książki? Właściwie niewielkie. Z opinii znajomych dowiedziałam się, długo przez jej lekturą, żeby nie wymagać zbyt wiele. Więc ja, która przeważnie ostrożnie podchodzi do takich książek, wzięłam "Przez burze ognia" do ręki z zamiarem przeczytania, ocenienia i zapomnienia.
Na początku okładka z pewnością przykuła moją uwagę (bo jest niebieska!) i oceniając całokształt, jest naprawdę dobrze. Zachwycam się grzbietem książki, bo o ile jest na nim właściwie jedynie sam tytuł, wygląda to bardzo ładnie i schludnie. 
Jedyne spostrzeżenie jakie mam są do postaci na okładce. Kompletnie nie podoba mi się zamieszczanie na książce "żywych" osób, ponieważ przeważnie nie wygląda to dobrze. Widząc w księgarni takie właśnie okładki odnoszę wrażenie, że są tandetne i kiczowate. O wiele bardziej lubię, kiedy są one minimalistyczne, a gdy już jest na nich jakaś postać to zdecydowanie powinna być rysunkowa.



Wewnątrz książka jest niezwykle prosta - nie ma żadnych ozdobników i rysunków. Czcionka jest przyjemna do czytania, ale gdyby była minimalnie większa, nie obraziłabym się. 
To tyle, jeśli chodzi o wizualną część tej książki. Teraz przechodzimy do tej właściwej części.



Mamy dwóch głównych bohaterów.
Wpierw poznajemy Arię - dziewczynę mieszkającą w Reverie. Mieszkańcy tego świata ukrywają się przed resztą świata w kopułach i spędzają czas na przebywaniu w wirtualnych rzeczywistościach zwanych Strefami. Przełączają się do nich za pomocą specjalnych nakładek na oko - Wizjerów, którą służą również jako komunikatory, informatory - no taka nasza komórka, z tym że na oko. W ów Strefach można robić dosłownie, co się zapragnie - nawet latać.


Po co czuć ból, jeśli jest zbyteczny? Po co wiedzieć czym jest prawdziwy strach, jeśli niebezpieczeństwo zrobienia sobie krzywdy nie istnieje? Spotęgowaliśmy to, co uważaliśmy za dobre, i usunęliśmy to, co złe.


LEPSZE NIŻ RZECZYWISTOŚĆ” - tak właśnie się o nich mówi. Strefy są takim poprawionym światem, światem bez wad i właściwie jedynym światem dla mieszkańców Reverie. Bowiem dla Osadników to co na zewnątrz jest obietnicą śmierci. Nikt nie chce znaleźć się na zewnątrz. Nikt nie chce stać się Wykluczonym.

Za sprawą pewnych początkowych wydarzeń Aria zostaje wygnana. Musi stawić czoła niebezpiecznemu światu, gdzie niebo zasłania eter tworzący burze eterowe, a z nimi nie ma żartów. Niewiedząca nic o prawdziwym życiu i przetrwaniu dziewczyna spotyka na swej drodze Peregrina - mieszkańca Plemienia Fal, chłopaka który ma dar wyczuwania emocji za pomocą... zapachu. Oboje z nich mają jakiś wyznaczony cel - Perry chce odnaleźć bratanka, którego porwali Osadnicy, Aria chce wrócić do Reverie, ale również poznać prawdę o swojej matce - naukowcu - z którą straciła kontakt. I choć na początku bohaterowie zdają się siebie nie lubić i trzymają się razem bardziej z przymusu niż z chęci, w końcu zaczyna między nimi iskrzyć.

Świat wykreowany przez panią Veronicę jest ciekawy, ale nie na tyle żeby podbić moje serce. Jest to typowa antyutopia. Dwa różniące się od siebie środowiska zdają się być już oklepane nie tylko w książkach, ale również w filmach. Śmiercionośny eter na niebie mnie nie przekonuje i nie brzmi tak groźnie. Niestety tutaj muszę powiedzieć, że pomysł niezbyt dobry.
Dodatkowo początek książki niezwykle się dłuży i ciężko przez niego przebrnąć. Dopiero po około stu stronach zaczyna się coś faktycznie dziać i wtedy jest nawet dobrze.
Kolejną rzeczą w książce, która niezbyt mi się spodobała to relacja obu postaci, która rozwinęła się, moim zdaniem, zbyt szybko. Na początku Perry i Aria nie przepadają za sobą, odpowiadają sobie półgębkiem. Z czasem zaczynają akceptować siebie nawzajem. A następnie: bum! - gwałtowny obrót sprawy i nagle oboje się w sobie zakochują! Robi się cukierkowo i nieco zbyt słodko.


- A ile według ciebie mam lat? - Nie znam się na skamielinach, ale dałabym ci pięćdziesiąt, może sześćdziesiąt tysięcy. - Mam osiemnaście lat.

Same postacie są właściwie nijakie, dialogi również mnie nie urzekły. Z wszystkich bohaterów z całej tej książki polubiłam jedynie Roara - drugoplanową postać, przyjaciela Perry'ego, który pojawia się gdzieś mniej więcej w połowie. I chociaż przeważnie główne postacie męskie szybko kradną moje serce, Peregrine tego nie zrobił (a podobno w książce jest uzdolnionym łowcą). 
"Przez burze ognia" nie jest książką okropną. Da się przez nią przebrnąć. Szczególnie kiedy już przejdziemy przez ciężki początek. Styl pisania autorki jest jednak prosty. Tak prosty, że ciężko było mi znaleźć jakieś ciekawe cytaty do tego wpisu. Ale nie jest to znów taka wada - czytało się ją lekko i nawet można rzec - przyjemnie. 
Podobało mi się na przykład ukazanie daru Perry'ego. Emocje są dla niego feerią zapachów. Piżmo, fiołki, słodycz, słoność - dzięki nim potrafi ocenić, jak czuje się dana osoba, a nawet stwierdzić czy ktoś kłamie.



- Właśnie dlatego milczy. Nie ufa słowom. Wiele razy mówił mi, jak często ludzie kłamią. Po co słuchać nieszczerych słów, kiedy wystarczy mu jeden oddech, by dotrzeć do prawdy? - Bo ludzie to więcej niż emocje. Mają myśli i powody, by postępować tak, jak postępują.


Na pochwałę z pewnością zasługuje sposób poprowadzenia narracji. Bowiem z książce mamy wydarzenia przedstawione z punktu widzenia zarówno Arii, jak i Perry'ego i wypadło to zdecydowanie lepiej niż gdyby zrezygnować z tego i zostawić wszechwiedzącego narratora.




Przyznaję, że jest to pierwsza książka, która sprawiła, że nie wiedziałam, jak ją ocenić. Nie była genialna czy nawet bardzo dobra, ale mimo wszystko czytało sie ją dobrze i nie mogłabym powiedzieć, że jest kiepska. Ma dużo wad, ale też parę pozytywnych cech. Przebrnęłam - na pewno to daje jej dodatkową gwiazdkę.
Czy chcę ją wam polecić? Tego niestety nie powiem. Wielu osobom książka się podoba, wielu też ocenia ją podobnie jak ja. Gdybym miała wam jej nie polecić, może stracilibyście dobrą lekturę. Mi nie przypadła do gustu, ale komuś innemu może już tak.
Więc jedyne co mogę powiedzieć, to weźcie "Przez burze ognia" do ręki i oceńcie sami.
Ja oceniam książkę na:



Trzymajcie się cieplutko i 

do następnego!

Ćwierćwiecze za mną. Mam na imię Patrycja i swego czasu prowadziłam bloga książkowego, by zachęcić innych do czytania. Obecnie mieszkająca na Islandii dziewczyna, która zapragnęła znów powrócić do swojej pasji. W wolnych chwilach uczy się też języka islandzkiego, ogląda słabe filmy, czyta komiksy i pstryka zdjęcia, gdzie popadnie.

8 komentarze

Napisz komentarze
21/9/16 16:50 delete

Ja na tego typu książki mawiam, że nadają się na Festiwal książek zbędnych i niepotrzebnych. Nie lubię takich, zwłaszcza gdy bohaterowie są płytcy i nijacy, koszmar! :<

Reply
avatar
21/9/16 20:43 delete

Hmmm... no nie wiem :/ Mam mieszane uczucia co do tej pozycji.

Pozdrawiam!
https://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com

Reply
avatar
Amanda
AUTOR
21/9/16 22:12 delete

Zdecydowanie odpuszczam - te wady, które wymieniłaś, zniechęcają do lektury. Strasznie nie lubię nijakich bohaterów, a i sama fabuła raczej mnie nie przekonuje. ;/

Reply
avatar
Justyśka
AUTOR
22/9/16 10:02 delete

Cudna okładka także no może dam jej szansę ;D
Szkoda, że ciebie nie zadowoliła :(

Buziaczki
coraciemnosci.blogspot.com

Reply
avatar
22/9/16 11:38 delete

Wątek z przetrwaniem jak najbardziej dla mnie :)

Reply
avatar
22/9/16 13:21 delete

Trzeba samemu się przekonać. :)

Reply
avatar
livingbooksx
AUTOR
27/9/16 16:37 delete

Książka stoi na mojej półce już dość długo i niestety na razie dalej nie mam ochoty po nią sięgać :)
Justyna z livingbooksx.blogspot.com

Reply
avatar
30/10/16 14:35 delete

Nie jest jakoś specjalnie wybitna, ale odkąd przeczytałam ją 3 lata temu, jeszcze jej nie zapomniałam. Miło spędziłam przy niej czas i aktualnie mam plan zabrania się za drugi tom

Pozdrawiam
To Read Or Not To Read

Reply
avatar

Jeżeli spodobał Ci się mój wpis, proszę skomentuj.
Będzie mi niezmiernie miło! :)
Do komentowania nie musisz się logować. Ta opcja włączona jest również dla anonimowych użytkowników.