Wyzwanie: WRITE and READ #1 - Gwiazdy w oceanie

9/02/2016 5 Comments A+ a-

Witam was wszystkich bardzo serdecznie!
Dzisiaj mam dla was nietypowe wyzwanie stworzone przez blog Czytanienaszymzyciem. Jeżeli też chcecie wziąć w nim udział, to w te pędy klikajcie w link! Polega ono na tym, że każdego początku miesiąca udostępniany jest na tym blogu temat opowiadania, które musicie napisać. Innymi słowy, rusza myślenie i kreatywność. Opowiadanie nie musi być długie, wystarczy napisać zaledwie rozdział, fragment. Najważniejszym jest zamieszczenie myśli przewodniej.
Nie wiem czy mi się to udało, mam nadzieję że tak. We wrześniu myślą przewodnią jest: UCZEŃ/UCZENNICA. Czy mi się to udało, oceniajcie sami!
Zapraszam do czytania. :)


Siedzieli na klifie na ławce, na której zawsze siadali, pogrążeni w zadumie i obserwowali wzburzone fale. Mrugająca latarnia co chwila oświetlała ich twarze, tak rumiane i uśmiechnięte. Ona jeszcze w mundurku szkolnym bawiła się kosmykami ciemnych, pofalowanych jak morze włosów. On w skórzanej kurtce i z kaskiem na kolanach, zdmuchiwał kosmyki włosów z czoła. Oboje tacy młodzi, oboje tak sobie bliscy.
- Wiesz, nadal nie mogę w to uwierzyć... - odezwała się dziewczyna.
- W "to" czyli w co?
Odchyliła głowę i spojrzała na niebo pokryte milionami gwiazd. I na srebrzystą tarczę księżyca, która chowała się za chmurami. Patrzyła, jakby sama szukała odpowiedzi. A przecież dobrze wiedziała, co w jej życiu się zmieniło.
- To wszystko... Jeszcze niedawno nie myślałam, że kiedykolwiek będzie lepiej. Ze mną. A teraz... - spojrzała na niego przelotnie i nieśmiałym gestem założyła kosmyk za ucho. - Boję się, że to chwilowe.
- Pamiętaj. Nieważne co się będzie działo, zawsze będę po twojej stronie – zwrócił głowę w jej stronę i przykrył swoją dłonią jej dłoń - tak szczupłą, a zarazem tak pasującą do jego dłoni.
Dziewczyna wciąż patrzyła w niebo. Jakby to ono do niej przemawiało. Jakby wciąż i wciąż czegoś szukała. Bo przez całe życie to robiła - szukała pokrewnej duszy. A teraz ma ją tuż przy sobie.
- Jesteś wspaniałym przyjacielem, wiesz? - odparła po chwili. 
Chłopak przeniósł wzrok z dziewczyny na konstelację gwiazd. Zaciągnął się dymem papierosa i powoli wypuścił go z ust, jakby z westchnieniem.
- Od tego tu jestem, nie?



27 listopada 2014
Hej Alex,
minęło wiele czasu od Twojego wyjazdu do nowej szkoły. Przepraszam, że do ciebie nie pisałam. Dopiero teraz potrafię przed sobą i przed Tobą przyznać, że to nie była tylko złość. To była mieszanka samotności, tęsknoty, zdrady i przede wszystkim: martwiłam się o Ciebie.
Przepraszam, że nie odpisywałam na Twoje listy. Każdy z nich przeczytałam kilkakrotnie. Każdy z nich trzymam pod poduszką, bo wtedy stajesz mi się bliższy. Bliższy niż te tysiące kilometrów między nami. Bliższy niż ten cały ocean, który zwykliśmy obserwować.
Bardzo się cieszę, że dobrze ci idzie w nowej szkole. Nigdy nie wątpiłam w Twój talent. Zazdrościłam Ci go, wiesz? Chciałam malować tak pięknie jak Ty. Ale moje obrazy były tylko plamami i kreskami, których sama nie rozumiałam. Za to Twoje prace rozumiałam zawsze. Jakbyśmy razem je tworzyli. Ten jeden szczególny wciąż trzymam u siebie na ścianie. Codziennie rano budzę się i wiem, że on tam będzie i wtedy uświadamiam sobie, że Ty też przy mnie byłeś i zawsze jesteś. Mimo, że Ciebie nie widzę.
Dlatego właśnie napisałam ten list.
Żeby Ci przekazać, że nie jestem na Ciebie zła. Ani trochę. I wciąż czuję tę naszą więź, która tak mi pomogła. Która pomogła nam obojgu.
Pewnie zapytasz co u mnie? Czeka mnie egzamin, na który już szmat czasu się przygotowywałam. Liczę że go zdam, inaczej babcia nie będzie ze mnie dumna. Obiecała mi, że kiedy mi się uda, zabierze mnie na wycieczkę w góry. Tak dawno nie byłam na wycieczce! Ostatni raz był wtedy, kiedy zabrałeś mnie na motorze na przejażdżkę. Do tej pory pamiętam ten wiatr wdzierający się przez rękawy. Tę prędkość, której się bałam, ale jednocześnie mnie z czegoś uwalniała. Bo wtedy czułam się naprawdę wolna od wszelkich trosk i zmartwień. To było naprawdę coś. Bardzo chciałabym poczuć to jeszcze raz, ale podejrzewam że babcia nigdy nie pozwoli mi mieć motocykla. Bardzo się o mnie boi. Nie mogę nawet wychodzić na imprezy, jeśli nie obiecam że wrócę punkt dwunasta.
Z jednej strony mam jej to za złe i często się o to kłócimy, ale z drugiej strony całkowicie ją rozumiem. Bo boi się stracić jeszcze więcej, kiedy nie była w stanie upilnować swojej córki.
Bardzo za nią tęsknię, wiesz? Za mamą. Mimo że ciągle byłyśmy w konflikcie. Ale bardzo ją kochałam i kocham nadal. Dziękuję, że mi to uświadomiłeś. Boli mnie to, że musiała umrzeć, żebym to zrozumiała. Że ją kocham, nawet jeśli robiła wiele złych rzeczy. 
Każdy z nas popełnia błędy. Cudem i szczytem miłości jest wybaczenie tych błędów. I ja jej wybaczyłam. Jestem cudotwórcą, prawda? Nie, nie ja. To Ty nim jesteś. 
Och Alex, nawet nie wiesz jak bardzo tęsknię. Siedzenie na ławce na klifie już nie jest takie samo. Ile dałabym, żebyśmy jeszcze kiedykolwiek spojrzeli w tym samym czasie na niebo i liczyli gwiazdy. A wtedy ty zebrałbyś je wszystkie w dłonie i mi je dał. A ja bym ci oddała połowę, tak samo jak oddałam Tobie połowę siebie. A może nawet i więcej.
Czy u Ciebie też zaczynają się egzaminy? Co u Ciebie? Tak często pisałeś mi o Twojej koleżance, Marlene. Co u Niej? Jak Twoja praca? Nie jesteś zmęczony, kiedy musisz się uczyć i pracować jednocześnie? Jacy są ludzie, z którymi widzisz się w szkole? Jakie obrazy tworzysz?
Odpisz proszę... 
Kiedy przestałeś do mnie pisać, czułam się jakbym straciłam właśnie połowę siebie.
A może nawet i więcej.
Twoja na zawsze,
Lena.



5 grudnia, 2014
Hej Leno,
bardzo zaskoczyłaś mnie swoim listem. Nie spodziewałem się od Ciebie żadnej wiadomości. Właściwie... już dawno straciłem nadzieję. Wiem, jak bardzo zraniłem Cię swoim wyjazdem. Nie oczekiwałem nawet, że mi wybaczysz. A te listy... nie chciałem ich wysyłać. Zawsze je pisałem, ale bałem się nakleić na nie znaczki i wysłać je Tobie. 
To Marlene. 
To ona wysyłała moje listy. Powiedziała mi o tym, kiedy się wkurzyłem, bo moje listy wciąż i wciąż ginęły. Wtedy powiedziała mi o wszystkim: że czytała je, a potem wysyłała je do Ciebie. A potem opowiedziałem jej o Tobie.
Wiesz, nasze relacje z Marlene trochę się zmieniły. Teraz... zaczynamy inaczej, od nowa. Myślę, że to dla nas nowa, lepsza droga. Bardzo się z tego cieszy. I nie ma nic przeciwko moim listom do Ciebie. Wie, ile przeszłaś. 
Przepraszam, że powiedziałem jej tyle o Tobie. Ale naprawdę nie potrafiłem trzymać tego w sobie dłużej. Zasługujesz, żeby inni o Tobie usłyszeli. Byłaś i jesteś naprawdę silną osobą. Naprawdę Cię podziwiam.
Twoja matka była wspaniałą kobietą i z pewnością Cię kochała. Była jednak kobietą zagubioną i to ją zniszczyło. Nikt nie powieniem nikogo obwiniać, a już szczególnie Ty siebie. Niestety jest tak, a nie inaczej. Nie potrafimy zmienić biegu wydarzeń.
Leno, dziękuję Ci, że we mnie uwierzyłaś. Dzięki Tobie wybrałem się do tej szkoły. Czuję się tutaj zupełnie inaczej, lepiej. Podobno mam wielki talent, o którym tak ciągle wspominałaś. Nigdy nie przestałaś we mnie wierzyć, kiedy ja przestałem w siebie.
Mam wrażenie, że od kiedy tutaj przyjechałem moje obrazy są jakieś inne. Jakby im czegoś brakowało. Bo brakuje mi Twoich wnikliwych uwag na temat moich prac. Brakuje mi tego, że Ty wiedziałaś doskonale, co przedstawiają moje obrazy. Jakby moje obrazy były Twoimi. Jakby mój umysł był zarazem mój, jak i Twój.
Och Leno, ile dałbym żeby się z Tobą zobaczyć. Te wszystkie gwiazdy o których mówisz: zebrałbym je wszystkie, co do jednej i dał komuś, kto pozwoliłby mi Ciebie zobaczyć. Mam Tobie tyle do powiedzenia. Nie starczyłoby mi chyba atramentu, żeby Ci o tym wszystkim opowiedzieć. Tak, piszę do Ciebie piórem, ale takim prawdziwym. Doskonale pamiętam, że uwielbiasz listy i ich tworzenie. Dlatego specjalnie dla Ciebie wytrzasnąłem pióro i atrament, a teraz babram się w tym gównie i naprawdę mam dość, ale wiem że Tobie się to spodoba. Och, chyba nie powinienem pisać "gówno" w liście. To niszczy jego "poetycki" charakter. Przepraszam, już nie będę rzucać "gównem" w naszych listach. Jestem taki niewychowany. Nie rozumiem, jak mogłaś mnie znosić.
U mnie również zbliżają się egzaminy. Muszę naprawdę harować. Chodzić na zajęcia, uczyć się i jeszcze pracować w kawiarni. Ale wbrew pozorom, podoba mi się ta praca. Jest tu bardzo przytulnie, spodobałoby Ci się. Puszczamy dobrą muzykę i serwujemy Twoją ulubioną mokkę karmelową. Czasem kiedy obsługuję klientów, a oni zamawiają twój święty napój, daję im trochę zbyt dużo karmelu, bo myślę o Tobie, a ty zawsze uwielbiałaś tak dużo karmelu. I robię to tak zupełnie nieświadomie.
Nie martw się, Marlene nie czyta naszych listów. Szanuje naszą prywatność i bardzo to w niej lubię. Że ona doskonale rozumie. 
Pozdrów ode mnie swoją babuszkę. Powiedz, że niezwykle tęsknię za jej ciastem z jabłkami. Już nigdy więcej nie zjem chyba tak dobrego ciasta. Gdyby się tylko dało (a pewnie się nie uda), mogłaby mi wysłać to ciasto pocztą, ale myślę że nie przeżyłoby tak długiej drogi. Ja ledwie przeżyłem.
Powodzenia na egzaminach! Dziękuję Ci za Twój list. Naprawdę się go nie spodziewałem. Poprawiłaś mi nim dzień.
Dziękuję Ci za to z całego serca.
Twój na wieki,
Alex.



25 grudnia, 2014
Drogi mój Alexie,
są święta, jest zimno i najchętniej skryłabym się w kocu z mokką karmelową w dłoniach i razem z Tobą obserwowałabym śnieg za oknem i słuchała kolęd z radia. Ty próbowałbyś śpiewać ze mną, ale i tak byśmy się tylko śmiali i śmiali, bo nie umiemy być razem poważni. To w Tobie zawsze lubiłam, Alex. Że przy Tobie czułam się taka szczęśliwa. Nie czułam przy Tobie ani smutku, ani nie myślałam o tym, co było kiedyś. Przy Tobie zawsze myślałam o "teraz".
Podziękuj Marlene za to, że wysyłała Twoje listy. Naprawdę dodawały mi otuchy i utwierdzały w przekonaniu, że wciąż ze mną jesteś. I nie zniknąłeś z mojego życia.
Cieszę się, że Wam się układa. To bardzo dobrze, Alex. Świetnie sobie radzisz w nowym miejscu. Jestem z Ciebie taka dumna. Nawet nie wiesz jak bardzo. Teraz już tak bardzo się o Ciebie nie martwię. Ale wciąż to robię, bo jesteś tak daleki, a zarazem tak mi bliski. I nie chciałabym tego stracić.
Miłość to bardzo skomplikowany temat. Dzięki Tobie zrozumiałam jednak, że miłość sama w sobie nie jest tak skomplikowana. Jeżeli kogoś kochasz, to po prostu go kochasz. Pogódź się z tym, miłość nie wybiera. Albo się to zaakceptuje, albo będzie się udawać, że jest inaczej. A to może zgubić człowieka. Możliwe, że moja mama właśnie zgubiła samą siebie w tym chaosie myśli. Może nie mogła się pogodzić z samą sobą, a to ją zniszczyło. Ale ja i tak ją kocham, nawet jeśli była kłębkiem nerwów, nawet jeśli czasem jej nie poznawałam, nawet jeśli czasem mówiła mi złe słowa. I tak ją kochałam, bo była moją matką, a prawdziwą matkę ma się tylko jedną w życiu.
Och Alex, pamiętasz ten jeden z naszych ostatnich spacerów? Kiedy usiedliśmy na ławce i obserwowaliśmy ocean? Alex, ja wtedy wszystko wiedziałam. Byłam całkowicie świadoma. Ale się tego bałam. Że jeżeli Ty odważysz się powiedzieć te dwa słowa, ja też Tobie powiem, że cię kocham to samo. Dlatego nie chciałam, żebyś to powiedział. Bo bałam się, że nasza więź, nasza relacja stanie się jakaś inna. A ja bardzo bałam się tej inności.
Przepraszam Cię za to wszystko. Przepraszam, że w ogóle o tym wspomniałam. Ten nastrój świąteczny chyba właśnie tak na mnie działa. I zapach ciasta jabłkowego babci mi o Tobie wciąż przypomina. Przepraszam Cię, że o tym wspomniałam, chociaż dopiero co związałeś się z Marlene. Nie chcę Wam w tym przeszkodzić. Po prostu uznałam, że zasługujesz na to, żeby wiedzieć. Że nie byłeś dla mnie tylko przyjacielem.
Przepraszam, że stchórzyłam. Może nasze ostatnie spotkanie wyglądałoby trochę inaczej.
Nie chcę, żeby te kilka zdań zakończyło naszą korespondencję. Proszę odpisz, kiedy tylko będziesz mógł. Będę Ci bardzo za to wdzięczna.
Twoja na zawsze,
Lena.


POPRZEDNIE< >NASTĘPNE




Jeżeli zaciekawiła was historia Alexa i Leny, zapraszam na swojego Wattpada. Link znajdziecie w menu na górze bloga.  Być może poprowadzę ich historię dalej, to zależy wyłącznie od waszej aktywności. :)

Będzie mi miło, jeżeli skomentujecie, przeczytacie, ocenicie. Ja tymczasem żegnam się z wami i 

do następnego! 

(recenzja "Oddam ci słońce" już niebawem!)



Ćwierćwiecze za mną. Mam na imię Patrycja i swego czasu prowadziłam bloga książkowego, by zachęcić innych do czytania. Obecnie mieszkająca na Islandii dziewczyna, która zapragnęła znów powrócić do swojej pasji. W wolnych chwilach uczy się też języka islandzkiego, ogląda słabe filmy, czyta komiksy i pstryka zdjęcia, gdzie popadnie.

5 komentarze

Napisz komentarze
Anonimowy
AUTOR
3/9/16 17:19 delete

Nie słyszałam jeszcze o takim wyzwaniu, świetny pomysł, ale chyba nie dla mnie:D Chyba nie mam kolmpletnego talentu do towrzenia własnych historii.. wole czytać opowiadania i ksiazki innych.Pozdrawiam i obserwuje;;)
(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)

Reply
avatar
MargoRoth
AUTOR
4/9/16 15:09 delete

Przeczytałam calutkie i... wow, niesamowicie piszesz! Z jakiegoś powodu Twoje opowiadanie skojarzyło mi się z książką ,,W ramionach gwiazd", którą naprawdę uwielbiam. Wprowadziłaś magiczny klimat i mam ochotę na więcej. :)
Pozdrawiam cieplutko
Dominika z Books of Souls

Reply
avatar
4/9/16 19:20 delete

Dziękuję ślicznie za miłe słowa! I za to, że przeczytałaś cały wpis. Bardzo się cieszę z tego powodu! Nie czytałam jeszcze "W ramionach gwiazd", ale mam zamiar przeczytać. Teraz wiem, ze skoro ją uwielbiasz, to warto po nią sięgnąć.
Jeżeli jesteś zainteresowana kontynuacją zapraszam na https://www.wattpad.com/story/83411920-gwiazdy-w-oceanie :)
I jeszcze raz dziękuję! :)

Reply
avatar
Alphera
AUTOR
26/10/16 18:14 delete

Uważam, że ten drobiazg, jaki napisałaś w ramach wyzwania jest po prostu przegenialny! Raczej nie mam w zwyczaju czytać takich powieści, którym daleko do sensacji, czy kryminału, ale ta krótka, aczkolwiek bardzo sensualna historia zwaliła mnie z nóg.
Klimat tu jest tak transparentny, że aż czuć sól w powietrzu, kiedy się czyta o falującym morzu. A chłód leci po ramionach przy fragmencie o jeżdżeniu motocyklem.
Po prostu czapki z głów, uważam to za geniusz.
Niestety, wolałabym nie zakładać konta na wattpadzie, z przeświadczenia, że do niczego innego jak dla tej opowieści by mi nie posłużył, jednak jestem pewna, że reszta dzieła nie jest ani trochę gorsza od tego, co tutaj przygotowałaś.
Pozdrawiam! ;)

Reply
avatar
26/10/16 23:13 delete

Bardzo się cieszę, że ci się podobało! Każdy taki komentarz jest jak miód na serce! Jeżeli nie chcesz zakładać konta na Wattpadzie, zapraszam do siebie na bloga, bo tutaj również będę umieszczać kolejne części "Gwiazd w oceanie". Nie wiem czy widziałaś, druga część jest już dawno na moim blogu. :)

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie znowu!

Reply
avatar

Jeżeli spodobał Ci się mój wpis, proszę skomentuj.
Będzie mi niezmiernie miło! :)
Do komentowania nie musisz się logować. Ta opcja włączona jest również dla anonimowych użytkowników.