Jak daję życie moim wpisom
Hej wszystkim!
Odetchnęliście po wpisie dotyczącym premier książkowych? Tak, wiem, całkiem dużo nowych, ciekawych tytułów. I jak tutaj oszczędzać?!
Mam dla was pewien wpis, który chciałam zamieścić tutaj już jakiś czas temu. Wielu z was mówi mi, że mam ładnego bloga i schludne wpisy. Teraz więc pokażę wam, w jaki sposób daję życie swoim recenzjom. Krok po kroku.
A na końcu wpisu czeka na was pewna informacja, więc nie przegapcie!
Zaczynajmy! :)
Mój wpis opierać się będzie na recenzji książki Magdy Stachula "Idealna", którą wkrótce zamieszczę tutaj na blogu.

1. Notatki
Często podczas czytania książki, robię w niej liczne notatki. Zdarza mi się zaznaczać cytaty, ale również błędy i drobne potknięcia redaktorów. Jeżeli mam jakieś spostrzeżenia, również je zapisuję, żeby potem wykorzystać je w recenzji.
2. Ocena
Po przeczytaniu książki, zawsze w pierwszej kolejności, dodaję swoją ocenę na stronę Lubimy Czytać. Po napisaniu recenzji zamieszczam tam również jej fragmenty w odsyłaczem do mojego bloga.
3. Plan
Kolejnym etapem jest zaplanowanie, co poruszyć w swojej recenzji. Wtedy właśnie wykorzystuję zaznaczone fragmenty i zapisane notatki, żeby przemyśleć, w jakim miejscu je zamieścić i w jaki sposób.
4. Zdjęcia
Po dokładnym zaplanowaniu wpisu, przychodzi czas na zdjęcia i ich obróbkę. Zazwyczaj używam do tego celu telefonu, ale zdarza mi się również robić zdjęcia aparatem. Do obróbki wykonanych zdjęć wykorzystuję aplikację Snapseed, ale korzystam również z Photoshopa.
5. Recenzja
Po wszystkich tych etapach przychodzi czas na napisanie recenzji (zielona herbata przy tym obowiązkowo). Dzielę ją zawsze na trzy części:
- Wstęp: Informacje o książce (okładka, autor, wydawnictwo, tłumaczenie, tytuł oryginału, gatunek, kilka słów o samym wydaniu)
- Rozwinięcie: Przedstawienie fabuły, bohaterów, plusy i minusy
- Zakończenie: Podsumowanie wraz z oceną
1. WSTĘP
Zawsze w pierwszej kolejności przedstawiam książkę z okładki i opisu, dodając również informacje o wydawnictwie, autorze, tłumaczeniu i gatunku książki. Oceniam okładkę, wygląd wewnątrz książki (ilustracje, czcionkę) i wspominam o wyłapanych literówkach.
2. ROZWINIĘCIE
Potem przechodzę do tej właściwej części. Raz jeszcze przedstawiam, o czym jest książka, wspominając o głównych bohaterach i wydarzeniach rozpoczynających akcję. Wplatam swoje uwagi, piszę o tym, co mnie zachwyciło, a co wręcz przeciwnie.
3. ZAKOŃCZENIE
Zakończenie jest zwieńczeniem wszystkich moich uwag bądź zachwytów. Zaznaczam dla jakiej części czytelników przeznaczona jest lektura (dzieci młodzież, dorośli, a może dla wszystkich). Wyszczególniam to, co najbardziej mi się podobało bądź wręcz przeciwnie i na sam koniec zamieszczam swoją ocenę w postaci gwiazdek (skala od 1 do 10). Moją skalę oceaniania możecie znaleźć po prawej stronie bloga. Zamieszczę tutaj jednak rozbudowany opis poszczególnych cyferek.
6. Moja skala oceniania
0 - Nie skończyłam/nie podołałam/na później
Taką ocenę dostają książki, którym nie podołałam z różnych powodów: nie miałam nastroju na dany gatunek książki, w ogóle mi się nie spodobała bądź postanowiłam przeczytać inną książkę, zostawiając tę na później. Książki z tą oceną nie zawsze są według mnie słabe. Po prostu musi przyjść na nie odpowiednia pora.
1 - NO, PLEASE, NO! Zabierzcie ode mnie!
Jedynkę dostają książki, przez które przebrnęłam, ale były bardzo słabiutkie i cierpiałam przy ich czytaniu. Tym sposobem ocenę jeden otrzymała książka "Strąceni" od Gwen Hayes czy pierwsza część Pamiętników Wampirów.
2 - Zdecydowanie nie!
Taką ocenę dostają książki, które wciąż są według mnie słabe, ale w jakiś sposób zlitowałam się nad nimi i dałam im gwiazdkę wyżej, choć wciąż drugi raz bym nie tknęła. Taką ocenę otrzymała ode mnie książka "Pocałunek anioła" od Elizabeth Chandler lub "Cienie" od Amy Meredith.
3 - Przebrnęłam, słabiutka
Trójeczkę daję książkom, które są lepsze niż te powyżej i choć udało mi się przeczytać, to wciąż uważam je za słabe. Ale wybronić się mogły np. całkiem ciekawym pomysłem na fabułę. Przy trójeczce widnieją takie tytuły jak: "Linia serc" od Rainbow Rowell czy "Szeptem" od Becca Fitzpatrick.
4 - Znośnie, ale nadal na nie
Książki spod czwórki są średnie, ale wciąż bym ich nie polecała. Gdybym miała ocenić takie tytuły dwoma słowami, powiedziałabym "takie sobie". A czwórkę otrzymały: "Zostań, jeśli kochasz" od Gayle Forman i "Mara Dyer" od Michelle Hodkin.
5 - Ujdzie
Piątką zaznaczam tytuły, które były dla mnie właściwie nijakie - ani dobre, ani złe. Można przeczytać, ale nic to nie zmieni. Jeżeli nie przeczytasz, wielkiej straty nie odczujesz. Zazwyczaj takie książki mają parę plusów, ale ale nie jest ich an tyle dużo, by bronić ów tytuł. Bohaterowie mogą być ciekawie wykreowani, ale świat przedstawiony może być już potraktowany po macoszemu. Bądź odwrotnie - miejsce akcji może być całkiem dobrze nakreślone, ale bohaterowie to kartonowe postaci bez większej głębi. A piątkę otrzymały: "Panika" od Lauren Oliver, "Przez burze ognia" Veronici Rossi oraz "Lawendowy pokój" Niny George.
6 - Całkiem całkiem, mogło być lepiej
Szóstkowicze mają potencjał, wiele plusów, ale również i sporo minusów. Miałam do nich pewne oczekiwania, które nie zostały spełnione, a ich potencjał nie został w pełni wykorzystany. Takie książki mogły zaczynać się całkiem dobrze, ale zakończenie sprawiać, że czuje się niedosyt lub zawód. Ale też na odwrót. Tytuły z taką oceną to: "To skomplikowane. Julie" od Jessicy Park czy Sarah Lotz "Troje".
7 - Dobra
Książki z taką oceną są już godne polecenia, ale z powodu pewnych czynników, nie udało im się awansować na podium. Bohaterowie mogli momentami irytować, pewne sytuacje mogły być przedstawione, nie tak jak oczekiwałam bądź książka była po prostu dobra i nic poza tym. Siódemką oznaczyłam książkę: "Każdego dnia" Davida Levithana, "Wayward Pines. Szum" Blake'a Croucha czy "Fangirl" od Rainbow Rowell.
8 - Bardzo dobra
Tu już wkraczamy na podium, czyli na ocenę, którą otrzymują książki prawdziwie godne polecenia. Ósemkę otrzymują książki, przy których bawiłam się bardzo dobrze, ale mimo wszystko miałam do nich trochę uwag bądź po prostu uważam, że jednak brakuje im trochę do gwiazdki wyżej. A taką ocenę dałam: "Harry Potter i Przeklęte Dziecko" Jacka Thorne, "Oddam ci słońce" Jandy Nelson lub "Igrzyska śmierci" Suzanne Collins.
9 - Świetna
Ocenę dziewięć otrzymują książki, które są bardzo, bardzo dobre i poleciłabym je każdemu, jednak w jakiś sposób wahałam się, by dać jej najwyższą ocenę. Zazwyczaj staram się nie rzucać dziesiątkami na prawo i lewo i zostawić je dla naprawdę wyjątkowych lektur, dlatego ocenę "świetną" otrzymują książki, które są równie wyjątkowe, ale jednak nie podbiły mojego serca tak mocno, jak te z oceną dziesięć. A dziewięć otrzymały ode mnie książki: "Cinder" od Marissy Meyer, "Razem będzie lepiej" od Jojo Moyes czy "Z mgły zrodzony" od Brandona Sandersona.
10 - Fantastyczna! Uwielbiam!
Najwyższą ocenę, czyli dziesięć otrzymują książki, które mnie zachwyciły, wystawiły moje uczucia na poważną próbę i nie dały o sobie zapomnieć długo po ich przeczytaniu. Zazwyczaj już w trakcie lektury takiego tytułu wiem, że dam jej bardzo wysoką ocenę, o ile nie najwyższą. Takim sposobem "Promyczka" od Kim Holden uhonorowałam dziesięcioma gwiazdkami bez większego wahania.
7. Dodatki
Po przebrnięciu przez całą recenzję i sprawdzeniu kilkakrotnie czy nie ma w niej jakichkolwiek błędów, przystępuję do dodania do niej "ozdobników" i zdjęć. Nawet nie wiecie, jak te małe obrazki potrafią nie współpracować ze mną, gdy tego najbardziej potrzebuję. Czasami pojawiają się tam gdzie nie potrzeba i wtedy muszę kombinować, żeby wyglądały schludnie w moim poście bądź wcale się nie pojawiają!
8. Dodanie wpisu
Potem zostaje już jedynie zaplanowanie daty pojawienia się wpisu na blogu i raz jeszcze sprawdzenie, czy wszystko jest na swoim miejscu. Zerkam na wpis i szukam w nich błędów, które mogły mi gdzieś umknąć, a później już tylko publikuję post i czekam, aż pojawi się na blogu. :)
Pamiętacie jeszcze, że wspominałam o pewnej informacji na początku wpisu? Właśnie się jej doczekaliście! Zapewne wielu z was lubi pisać. Jeszcze więcej z was lubi wypowiadać się o przeczytanych książkach. Wiem o tym, inaczej by was tu nie było. ;)
Mam dla was KONKURS NA ZIMOWĄ RECENZJĘ! Waszym zadaniem będzie napisanie recenzji dowolnej książki wydanej w języku polskim. Oceniany jest nie tylko styl i poprawność, ale również ciekawe spostrzeżenia i elementy wyróżniające recenzję. Błędy gramatyczne, ortograficzne, stylistyczne będą brane pod uwagę, ale nie będzie nimi kierowana ocena. Jednym z założeniem konkursu jest jak najciekawsza recenzja.
Jesteście zmotywowani? Macie już pomysł na recenzję? Weźcie udział, bo warto! Odsyłam was tutaj:
KONKURS NA ZIMOWĄ RECENZJĘ
I to tyle ode mnie. Jak podobał wam się taki wpis? Czy jest coś, co robicie identycznie jak ja czy jednak wasz wpisy powstają w trochę inny sposób.
Piszcie i nie zapomnijcie o wyżej wspomnianym konkursie. ;)
A ja żegnam się z wami i
do następnego!
13 komentarze
Napisz komentarzeW bardzo podobny sposób piszę recenzje
może wezmę udział w konkursie, choć ja ostatnio miałam drobną przerwę w pisaniu na blogu... Ale wróciłam xD
ReplyPozdrawiam
Fan of books ;)
Hehehe, teraz już nic nie jest tajemnicą! Ciekawy post, i mogę powiedzieć, że u mnie jest podobnie, tylko że notatki tworzą się w głowie, a nie na kartkach :P
ReplyZastanowię się nad konkursem!
Zaczytanego!
Ciekawy sposób, żeby pokazać troszkę więcej siebie. Ja niestety pisze recenzje takie jaka sama jestem - nieuporządkowane. Z każdą przeczytaną książką walczę, aby napisać podobającą mi się recenzje. Ale każdy uczy się na błędach (ponoć haha).
ReplyPozdrawiam,
Julia z countrywithbooks.blogspot.com
U mnie również proces pisania recenzji przebiega bardzo podobnie
.
ReplyŚwietny post! Lubię dowiadywać się jak inni piszą swoje recenzje
Ja mam tak, że przeczytam książkę i zabieram się do pisania recenzji, bez żadnych wcześniej robionych notatek 
ReplyPozdrawiam! Dolina Książek
Kiedyś swoje spostrzeżenia w czasie czytania zapisywałam w specjalnym notesie, ale teraz, gdy zbyt często podróżuję między domem, a mieszkaniem i studiami, to formę takiego notatnika pełni telefon. Jest przepełniony wszelakimi tekstami i potem łatwo przenieść niektóre z nich na komputer, żeby już podkręcić je, aby stały się tekstami na bloga. ;) Karteczki u mnie by się nie sprawdziły, bo nie lubię jak mi coś "lata" w książce. ;)
ReplyBardzo spodobał mi się ten post. Ja cały czas staram się być bardziej zorganizowana w pisaniu recenzji, dlatego ten post był bardzo przydatny.
ReplyJa nie mogę, ta aplikacja na telefon, którą poleciłaś jest świetna! Dziękuję
ReplyCiekawy post! Na pewno z niego korzystam przy następnej recenzji!
ReplyPozdrawiam
Biblioteka Tajemnic
Widzę że Twój styl pisanie też jest dosyć uporządkowany i zorganizowany - mam podobnie. Ja także zaznaczam w książce wszystkie fragmenty, zarówno te, które zwyczajnie mi się spodobały, jak i te, z którymi było coś nie tak. Osobno robię też notatki, kiedy tylko wpadnie mi do głowy coś, o czym warto wspomnieć w recenzji. I znam Twój ból borykania się z ozdobnikami - czasem mam wrażenie, że Blogspot zmówił się przeciwko mnie!
ReplyPozdrawiam cieplutko!
BOOKS OF SOULS
Też robię notatki, ale zwykle po zakończeniu czytania, co bardzo ułatwia mi pracę przy recenzji.
ReplyPozdrawiam, E.
A potem po publikacji postu przychodzi drugi najlepszy czas (zaraz po czytaniu książki), gdzie widzisz jak czytelnicy reagują na twoją pracę <3
ReplyPozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com
Zazwyczaj ciężej pisze mi się recenzje książek, które czytam na czytniku. W papierowych nie mam tego problemu, naklejam karteczkę, pisze krótką notkę i lecę dalej. Niby na czytniku też można tworzyć zakładki ale już tak łatwo jej nie przekartkujesz;)
Replypozdrawiam
Jeżeli spodobał Ci się mój wpis, proszę skomentuj.
Będzie mi niezmiernie miło! :)
Do komentowania nie musisz się logować. Ta opcja włączona jest również dla anonimowych użytkowników.