Liebster Blog Award #3 i #4, czyli opowiadanie o sobie ciąg dalszy

9/30/2016 23 Comments A+ a-


Hej wszystkim!

Jak wam mija dzień? Mówiłam już, że uwielbiam robić zdjęcia niebu? Wczoraj był niesamowity zachód słońca i podejrzewam, że nawet aparat nie potrafił tego uchwycić! Z resztą oceńcie sami. :)

Dzisiaj postanowiłam opublikować moje dwie zaległe nominacje do Liebster Blog Award. Obiecuję, że recenzja książki pojawi się już niedługo. Mój standardowy czas czytania książek nagle niemiłosiernie się wydłużył i bardzo z tego powodu rozpaczam, bo już niedługo studia, a książek do przeczytania tak wiele!

Tyle ze wstępu i tłumaczenia się, przejdźmy do tej ważniejszej części!






Swoją, już prawdopodobnie piątą, nominację otrzymałam od Marty z bloga "My love are books". A pytania są następujące:


1. Od jakiej książki zaczęła się Twoja przygoda z czytaniem?


Nie mam pojęcia, która książka była moją pierwszą, bo książki tak właściwie towarzyszyły mi od zawsze. Jako mała dziewczynka miałam swoje dziecięce książeczki z baśniami, w podstawówce sięgałam po lektury (choć pamiętam jedynie "Psa, który jeździł koleją" i "Kubusia Puchatka"), w gimnazjum za to zaczęłam sięgać już po książki z prawdziwego zdarzenia. 
Jednak zapalnikiem, który porwał mnie w wir maniactwa kupowania i czytania książek było "Zawsze przy mnie stój", o czym możecie przeczytać więcej, klikając na tytuł. Miałam i mam do tej pory do niej wielki sentyment i kiedy wypuściłam ją w świat, bardzo żałowałam straty.


2. Który gatunek książek lubisz najbardziej?

W wyborze książki zwykle nie sugeruję się gatunkiem. Ba! Czasem nawet nie czytam opisu! Tak, wiem - głupota. Skoro nie gatunek i opis, więc co? Czasem patrzę na okładkę, ale ładnym okładkom się nie ufa, bo czasami skrywają nieładne wnętrze. Ja patrzę na oceny i recenzje. Jeżeli książka ma naprawdę wysokie noty, muszę ją przeczytać. Nie ma znaczenia czy jest to horror, biografia, książka historyczna czy ta kierowana do młodszej publiczności. Idę za tłumem, czyli chcę zobaczyć czy i mi promowana książka się spodoba.
Jednak gatunki, które mimo wszystko najbardziej mi odpowiadają to fantastyka, obyczajówki i romans (ej, no co? Jestem kobietą!)

3. Ile książek masz w swojej biblioteczce?


144 książki są moje i tylko moje, nie oddam! 

Kolejne 5 książek są pożyczone od znajomych i kiedyś zamierzam je przeczytać. Plus jeszcze 10 komiksów, których nie zaliczyłam do książek. 
Brakuje tu również trzech moich książek, które sobie aktualnie wędrują, bo je pożyczyłam (lubię wciskać ludziom fajne książki). 
Z tego wynika, że jestem uzależniona od kupowania książek i trzymania ich na półce. Pomóżcie!



4. Gdzie kupujesz książki?

Przeważnie na promocjach - czy to w księgarniach, czy nawet w supermarkecie. Niestety rzadko kupuję książki po jej właściwej cenie. Na drugim miejscu są księgarnie internetowe bądź książki używane, które nie tylko kupuję, ale również wymieniam.

5. Jaka jest Twoim zdaniem najgorsza ekranizacja książki?

"Wiedźmin"! Chyba nawet nie muszę mówić dlaczego. Wystarczy obejrzeć. 
Na drugim miejscu z tych, które ja widziałam: "Akademia wampirów" i "Shadowhunters". O ile aktorzy dobrani są w miarę dobrze i nawet coś tam grają, to wizualnie film jest na nie. A i główna bohaterka "Shadowhunters" - bardzo denerwująca dziewoja. Ale podobno w książce też (nie wiem, nie czytałam).

6. Kupujesz czy robisz własnoręcznie zakładki?

Raczej kupuję. Kiedyś robiłam własne okładki, ale nie podobały mi się tak bardzo, jak te zakupione.

7. Twoja najlepsza książka z dzieciństwa.

To pytanie sprawiło mi dużo trudności, nie dlatego że nie wiedziałam, jak na nie odpowiedzieć, ale dlatego, że nie mogłam znaleźć mojej ukochanej książki z dzieciństwa, żeby zrobić jej zdjęcie! Ale opowiem wam o niej: jest to prawdopodobnie zbiór baśni, chyba nawet baśni Andersena i miała przepiękne ilustracje wewnątrz. Uwielbiałam oglądać te ilustracje - zajmowały całą stronę i  były drukowane na śliskim papierze. Już wtedy byłam małym wzrokowcem! :)

8. Twój ulubiony cytat/cytaty?

Jeśli weźmiesz w podróż książkę (...) wydarzy się coś dziwnego: książka zacznie gromadzić twoje wspomnienia. Potem wystarczy ją otworzyć i znów znajdziesz się tam, gdzie ją wtedy czytałaś. Ledwie przeczytasz pierwsze słowa, wrócą do ciebie obrazy, zapachy, smak lodów, które wówczas jadłaś... Wierz mi książka jest jak muchołapka. Wspomnienia najlepiej trzymają się kart pokrytych drukiem.

Książkowy cytat z "Atramentowego serca", które było jednym z pierwszych moich miłości książkowych. Ulubiony cytat, bo całkowicie się z nim zgadzam. Przykładowo "Wielki Mistrz" od Trudi Canavan - czytywałam tę książkę w liceum, codziennie przy śniadaniu, bo nie mogłam się od niej oderwać. Więc ten tytuł przywodzi mi na myśl zapach tostów, którymi się zajadałam podczas lektury.



9. Wymień 3 książki, które wszystkim polecisz.

Chyba nikogo nie zdziwię, jeśli polecę "Promyczka"? Ta książka jest zjawiskowa. Wywołuje w czytelniku tyle emocji, że po lekturze czułam się zupełnie z nich wyprana. Ten tytuł łapie za serce, testuje twoją wrażliwość i czai się pomału, żeby potem uderzyć znienacka. 
Na drugim miejscu z chęcią polecę "Fałszywego księcia", a więc "Trylogię władzy", która również jest niesamowita. Zaskakuje i rozśmiesza, a bohaterów nie da się nie lubić. Wciąga i nie da się od niej oderwać. Z pewnością mój TOP książkowy.
I ostatnia, ale wcale nie gorsza książka "Zatruty tron", a więc trylogia "Moorehawke". Tutaj bohaterowie to prawdziwy majstersztyk. Świat przedstawiony utrzymany w średniowiecznym klimacie ma w sobie trochę z magii (gadające koty, naprawdę!). Pokochałam od pierwszych stron.

10. Twoje najbardziej ulubione OTP?

I tutaj znów wspomnę o serii "Moorehawke", a w niej o Wynter oraz Christopherze. Ta dwójka w duecie jest niesamowita. Chociaż książka sama w sobie jest niezwykle ciekawa, najbardziej czekałam na wspólne fragmenty tej dwójki (a nie było ich znowu tak dużo), ponieważ ukazana miłość tej dwójki nie była cukierkowa tak bardzo, że aż mdła. Christopher swoim ciętym charakterkiem rozbawiał i dialogi czytało się bardzo przyjemnie.
Christopher to mój mąż książkowy, ciii....

11. Książka, której wszyscy nie lubią, a ty ją uwielbiasz.

Trudne pytanie, bo przeważnie jest zupełnie na odwrót. Wszyscy uwielbiają jakąś książkę, kiedy dla mnie jest po prostu dobra. Śledząc jednak oceny książek na LubimyCzytać i ogólne opinie, myślę że mogę tu wetknąć "Akademię wampirów". Wiem, że na internecie jest pewnie wiele osób, które do tej serii nawet nie podejdą, "bo wampiry", "bo romans z wampirami", "bo za słodko" bądź po prostu "bo nie", a mi ta seria się bardzo spodobała i nawet byłabym skłonna ją polecić.




Kolejne 11 pytań dostałam od Olci z bloga "Złodziejka zapisanych stron".


1. Jaką książkę teraz czytasz? Podoba ci się?

Aktualnie kończę czytać książkę "Troje" spod ręki Sarah Lotz. Na razie wstrzymuję się z oceną, gdyż czekam na zakończenie, które może wiele zmienić. Za niedługo poczytacie o tym tytule nieco więcej.


2. Czytasz podczas jazdy np. autem, pociągiem?

Uwielbiam, po prostu uwielbiam czytać książki podczas jazdy pociągiem! Szczególnie kiedy mam miejsce przy oknie, a pociąg nie jest przedziałowy. Jeśli chodzi o jeżdżenie autem - tutaj niestety czytanie odpada, ponieważ mam nieszczęsną chorobę lokomocyjną. Ale gdybym jej nie miała, czytałabym pewnie i tam.

3. Spotykasz znienawidzoną męską postać. Jak reagujesz?

Kucze, zacznijmy najpierw od tego, że nie wiem, kto jest moją znienawidzoną postacią męską! No dobrze, podam tutaj na ruszt Tristiana z książki "Pocałunek anioła", bo był straszną ciepłą kluchą i niezmiernie mnie irytował.
A wywiązałaby się z tego pewnie taka oto sytuacja:
"Zmęczona życiem dziewczyna siedzi na ławce w oczekiwaniu na pociąg. Zaczytując się w grubej książce, kryje twarz za kartkami powieści. Podnosi wzrok, zauważając czyjąś postać zbliżającą się w jej stronę. Na jej twarzy maluje się zaskoczenie. "Tristian, cholera" myśli, a potem chowa się za książką, skutecznie unikając konfrontacji."
Dziękuję *kłania się*.

4. O nie, musisz pokonać potwora morskiego! Kto będzie z tobą walczył? Możesz wybrać 3 postacie książkowe.

O nie! Co teraz?! Yyy, yyyy... *myśli szybko* biorę trio: Harry, Hermiona i Ron, bo na pewno coś wymyślą, kiedy będę uciekać.

5. Oglądasz seriale?

Jasne! Ale teraz trochę rzadziej. Bardzo ciężko zmusić mnie do obejrzenia serialu. Znacznie bardziej lubię oglądać filmy, bo nie wymagają ode mnie tak dużo wolnego czasu i poświęcenia. Film obejrzę i znam już zakończenie, więc mam spokój. Z serialem jest odwrotna sprawa, bo obejrzę jeden sezon, kiedy czeka na mnie jeszcze kilka, a wciąż nie znam zakończenia.

6. Ile książek liczy twoja biblioteczka?

Było.

7. Idziesz na randkę z jedną postacią książkową. Kim będzie ten szczęściarz/szczęściara?

Wymieniony wcześniej Christopher z "Zatrutego tronu". Przeczytajcie tę trylogię - zrozumiecie! ;)

8. Masz jakiegoś zwierzaka?




Nawet kilka!
Jestem szczęśliwą posiadaczką kundelka zwącego się Kajtek oraz kanarka - Ćwirka.
O ile Kajtek jest bardzo fotogeniczny, to Ćwirek niezwykle wstydzi się kamery i jest raczej nieuchwytny. :)


9. Spotykasz swoją ulubioną damską postać. Jak reagujesz?

Kate z "Promyczka"? Na pewno byłabym bardzo, ale to bardzo zaskoczona!

10. Podaj 3 blogi, które lubisz czytać.

Nie chcę tutaj nikogo wyróżniać, ponieważ czytam bardzo dużo blogów.

11. Otwórz najbliższą książkę na stronie 11 i przeczytaj 3 zdanie.

"Pomóż mi, Jezu!" - kołacze jej się w głowie, ale to wszystko, bo przeszkadzają jej inne myśli"
Troje - Sarah Lotz



A więc oto jesteśmy! Mam nadzieję, że was nie zanudziłam! Uff, było ciężko. :)
A teraz dla was zadanie, nie wypuszczę was tak łatwo!
Pytanie dla was, odpowiedzieć możecie w komentarzu:

Od jakiej książki zaczęła się Twoja przygoda z czytaniem?


Pozdrawiam was wszystkich cieplutko i

do następnego!

Gwiazdy w oceanie #2

9/27/2016 4 Comments A+ a-


Hej wszystkim!
Z racji tego, że moja recenzja książki "Troje" dopiero się pisze, postanowiłam wrzucić drugą część swojego opowiadania, które możecie przeczytać >TUTAJ<. Co prawda, opublikowałam je na wyzwanie, o którym możecie poczytać również pod powyższym linkiem, postanowiłam jednak dorzucić również drugą część, bo czemu by nie? Jeżeli masz Wattpada, zapraszam serdecznie >TUTAJ<.
Wiem, że są osoby, które go nie mają, a może ktoś z tych osób chciałyby przeczytać kontynuację "Gwiazd w oceanie".
Jeżeli jesteś jednym z nich, zapraszam!


5 lutego, 2015
Drogi Alexie,
wciąż czekam na list od Ciebie. Teraz już wiem, że nie powinnam pisać Tobie tego, co napisałam. Przepraszam Cię za to. Rozumiem, że możesz być zajęty szkołą, pracą, Marlene. Byłam głupia, że wspomniałam o czymś, co już jest dawno za nami. Całkowicie rozumiem, że możesz nie chcieć utrzymywać ze mną kontaktu. Wiem, że mogłam Cię zranić. Wiem, że możesz być na mnie zły. Jednak ja wciąż nadal będę czekać na Twój list. Od Nowego Roku codziennie wyczekuję w oknie na listonosza i obserwuję czy idzie w kierunku naszego domu. A kiedy to się dzieje, biegnę na zewnątrz, czasem zapominam założyć butów, biegnę więc w śniegu boso. Zawsze czuję ten chłód. Zimno szczypie mnie w stopy, szczypie w policzki i niezakryte kurtką ciało. Kiedyś lubiłam ten chłód. Pamiętasz tę zimę, kiedy razem po prostu leżeliśmy w śniegu? To zimno było wtedy takie kojące. Mimo że marzło mi całe ciało, Twoja obecność sprawiała, że mogłabym leżeć w tym śniegu tak długo, aż by stopniał.
I kiedy tak stoję w tym śniegu i widzę, że nie ma tam Twojej odpowiedzi, ogarnia mnie poczucie winy, przeklinam samą siebie i czasem po prostu stoję tak i czekam. Nie wiem na co. Tak jakbym miała ciągle nadzieję, że Twój list znajdzie się w moich dłoniach. I kiedy już zupełnie nie czuję kończyn, słyszę skrzypienie śniegu i babcia zabiera mnie do domu. Częstuje mnie gorącą czekoladą i zakrywa kocem aż po same uszy. O nic nie pyta. Po prostu siedzimy w ciszy i wtedy jest jakoś tak lepiej.
Marlene, jeżeli w jakiś sposób czytasz ten list, wiedz że Cię przepraszam. Nie chciałam, żeby tak wyszło. Kibicuję Tobie i Alexowi z całego serca. Naprawdę. Tak bardzo cieszę się, że odnalazł szczęście. Jestem pewna, że jesteś wspaniałą osobą i zasługujesz na Alexa tak samo, jak i on na Ciebie.
Alex, jeżeli wciąż ciekawi Cię co u mnie... Egzaminy są już tak blisko. Każdy mój wieczór teraz to siedzenie przy kominku i ciągła nauka. Naprawdę chciałabym zdać go bardzo dobrze. Nie tylko dlatego, że moja babcia wciąż przypomina mi o naszej wspólnej wycieczce, na którą tak bardzo chciałabym pojechać. Ten egzamin w pewnym sensie zadecyduje o tym, na jakie studia się wybiorę. I choć wciąż nie mam kompletnie bladego pojęcia, gdzie i na co się wybrać, mimo wszystko chciałabym pójść na studia. Pamiętasz Camille? Na pewno pamiętasz, opowiadałam Ci o niej: dziewczyna-smyczek. Camille planuje iść na uczelnię muzyczną i bardzo chciałabym, żeby jej się udało. Jest naprawdę utalentowana. Szkoda, że jej nie słyszałeś. Jest naprawdę znakomita. Myślałam, czy by nie wybrać się na uczelnię do tego samego miasta co ona. Byłoby nam na pewno raźniej, a ja czuję że potrzebuję kogoś u mego boku. Tak jak potrzebowałam Ciebie.
Alex, niedługo wypada rocznica śmierci mojej mamy. Tak bardzo boję się tego dnia. Boję się, że sama go nie przetrwam. I chociaż mieszkam jedynie z babcią, tego dnia zawsze w naszym domu jest ponura atmosfera. Tak jakby cały dom opłakiwał stratę, nie tylko my. Ty zawsze mi w tym dniu pomagałeś. I jestem ci naprawdę za to wdzięczna. Nie wiem jak ty to robiłeś, ale dzięki Tobie ten dzień mijał tak szybko. I nawet udawało Ci się mnie rozśmieszyć. Mówiłam Ci, jesteś cudotwórcą. 
Czasem wchodzę do pokoju mamy i czuję tą pustkę. Czuję jej brak i kłuje mnie w sercu. Tak jakby duch mamy wkuwał mi igłę głęboko w pierś. Bo choć ja zdążyłam jej wybaczyć, mam wrażenie że ona nie zdążyła. I czasem czuję się, jakby jej dusza siedziała mi na głowie i czuję ciężar poczucia winy na barkach. Wtedy kładę się w łóżku ze słuchawkami na uszach, rozkładam ręce jak ptak i po prostu czekam aż to minie. Aż duch mamy odejdzie.
Boję się, że ona w Ten Dzień przyjdzie i będzie siedzieć na mojej głowie tak długo, że się pod nią załamię. I choć czasem rozmawiam z jej zdjęciem i ją przepraszam, to ona wciąż to robi, jakby się ze mną bawiła.
Alex, jeszcze raz Cię przepraszam. Nawet jeśli mi nie odpiszesz... Życzę ci, żeby Twoje życie ułożyło się lepiej niż moje. A moje i tak poukładało się dzięki Tobie. Wiem, że nie potrzebujesz mnie, tak jak ja potrzebowałam Ciebie. Dasz radę! Pozdrów ode mnie Marlene. Chciałabym ją kiedyś poznać.
Twoja na zawsze,
Lena.
PS Od kiedy powiedziałam babci, że wspomniałeś o jej cieście z jabłkami, piecze je praktycznie co tydzień. Chyba też za Tobą tęskni.

15 kwietnia 2015
Drogi Alexie,
Ten Dzień zbliża się nieubłaganie. Już czuję na sobie jego ciężar - tę gęstą atmosferę, którą mogłabym dosłownie posiekać nożem. Czuję też ciężar na barkach, jakby duch mojej mamy wracał. Może ona robi to żeby ze mną porozmawiać, żeby oznajmić mi, że wciąż jest ze mną. Ale ja nie czuję mojej mamy, tylko jej ciężar. Tak jakbym teraz ja przejęła jej cały smutek, który za sobą pozostawiła. Dzisiaj weszłam do jej pokoju, jakbym chciała się przygotować na Ten Dzień. Krzątałam się po nim bez celu. Siadałam przed lustrem przy jej gablotce. Oglądałam kosmetyki, którymi kiedyś się malowała. Tusz zdążył już zaschnąć. Odkąd mojej mamie się pogorszyło, przestała się malować i dbać o siebie. Przestała wychodzić z domu. Potem z pokoju. Dla mnie przestała istnieć, zanim jeszcze odeszła.
Dzisiaj znalazłam w jej pokoju album ze zdjęciami. Otworzyłam go z obawą. Nie wiedziałam, co tam znajdę. W albumie były jej stare zdjęcia. Patrzyłam na jej uśmiech, tak wtedy szczery, pełną koloru twarz i wspaniałą sylwetkę. Była tak piękną kobietą. Gładziłam te zdjęcia, jakbym mogła przez to się z nią zjednoczyć. Radość, która płynęła z tych zdjęć wtargnęła powoli po moich palcach do nadgarstka, potem sunęła po całej ręce, odbiła się od szyi i wylądowała w moim sercu. I widząc te zdjęcia, upewniając się że kiedyś moja mama była prawdziwie szczęśliwa, obawa i smutek minął. A potem wrócił ze zdwojoną siłą, bo zapragnęłam zobaczyć choć jeden i ostatni raz moją matkę, kiedy szczerze się z czegoś śmieje.
Ale wiedziałam, że to niemożliwe.
Siedzę teraz w jej pokoju, na jej łóżku i piszę ten list. Ubrania w szafie wciąż pachną moją mamą. Nie mam serca się ich pozbyć, bo gdybym to zrobiła, straciłabym resztki mojej mamy. Bo jeżeli stracę jedyny materialny kontakt z moją matką, to co mi pozostanie, kiedy duchowo straciłam ją już dawno temu.
Alex, nie proszę Cię o wiele. Czuję ogromne poczucie winy. Nie tylko ze względu na Ciebie. Czuję poczucie winy, bo to chyba moje drugie imię. Zawsze je czułam i zawsze będę je czuć.
Alex, proszę Cię jedynie, że jeżeli nastąpi Ten Dzień i Ty będziesz o tym pamiętać, proszę pomyśl o mnie i o mojej mamie. Postaram się wtedy wyłapać Twoje myśli i przerodzić je w pewność siebie. Jeżeli Ty będziesz w Tym Dniu ze mną, jakoś dam radę.
Tylko o to Cię proszę.
Twoja na zawsze,
Lena.

28 kwietnia 2015
Hej Alex,
przeżyłam. Przeżyłam wczorajszy dzień. I chociaż uroniłam wiele łez, czuję się taka oczyszczona. Tak jakby płacz mnie uwolnił ze smutku. Gdyby się tylko dało, zrobiłabym ze swoich łez naszyjnik i traktowała jako swój talizman przed zmartwieniami. Bo teraz bez Ciebie nie mam nic, co mnie uspokaja.
Wczoraj siedziałam w pokoju mamy w zupełnej ciszy. Słuchałam czy Tego Dnia przyjdzie i da o sobie znać. Ale jej pokój był wyjątkowo cichy i pusty, jakby ona po raz drugi odeszła. Wczoraj postanowiłam posprzątać jej pokój i zapakować rzeczy do pudeł. Jakbym razem z tymi rzeczami pozbywała się złych wspomnień. Wiem, że babcia będzie miała mi to za złe. Że odważyłam się nadużyć prywatności jej córki. Wiem też jednak, że to zaakceptuje, bo obie jesteśmy świadome, że musimy przestać myśleć o przeszłości i ruszać dalej. Bo kiedy wciąż żyłyśmy z duchem mamy, nie mogłyśmy iść do przodu. Tak, to są Twoje słowa. Pamiętam je doskonale. Wciąż mam je zapisane w pamiętniku i chyba w końcu zrozumiałam prawdziwie ich sens. Kiedy przeczytam te słowa, zawsze przewracam strony. Mój pamiętnik jest zbiorem słowa "dziękuję", bo za wiele rzeczy jestem wdzięczna. I kiedy widzę tyle słów wdzięczności na kartkach, wiem że kieruje je do Ciebie, bo dziękuję Tobie i dziękuję światu za Ciebie.
Alex, nie chce tego pisać, ale tęsknię. Naprawdę tęsknię. Kiedy o Tobie myślę, czuje jak moje serce dzieli się na pół. Chciałabym móc dać Ci tę połowę serca, żeby już nie bolało. Bo ja jej chyba nie potrzebuje.
Nie chcę też tego pisać, ale moja dłoń robi to sama. Chciałabym żebyś przyjechał, bo mam wrażenie że TO powraca. Ty sprawiłeś, że ten stan zniknął, a kiedy pojechałeś czułam go na każdym kroku. Jakby się czaił i czekał. Wiem, że kiedy ten ciężar żalu powróci, kiedy duch mamy usiądzie mi na głowie ponownie, wiem ze ja się pod nim ugnę. I chyba już nie wstanę.
Alex, jesteś powodem dla którego znowu się uśmiechnęłam. Teraz jesteś powodem, dla którego straciłam uśmiech. A wraz z tym uśmiechem straciłam połowę siebie. Przyjedź proszę i mi ją oddaj, bo długo już nie wytrzymam.
Wiesz jak trudno żyje się bez połowy siebie?

Twoja na zawsze.


POPRZEDNIE< >NASTĘPNE

Tak więc mamy kolejną część i oczywiście nieostatnią. Jeżeli zainteresowanie będzie spore, zamieszczę prawdopodobnie ostatnią cześć na blogu. Na tę chwilę żegnam się z wami i 

do zobaczenia niedługo!




Podsumowanie LATA

9/24/2016 31 Comments A+ a-


Witajcie moi drodzy!
Mieliśmy już moje pierwsze podsumowanie i było to podsumowanie sierpnia, więc dlaczego by nie zebrać też całego lata! Moje wakacje były raczej spokojne, więc miałam trochę czasu na siebie. Nie jestem jednak z siebie zadowolona, bo przeczytałam bardzo mało książek. To słońce mnie tak rozleniwia!
Lato już za nami i chociaż bardzo rozpaczam, bo kocham tę porę roku najmocniej ze wszystkich, to nie mogę doczekać się, aż liście zżółkną i opadną. Można jesień nienawidzić, bo wtedy robi się chłodno, trzeba ubierać się cieplej, krople deszczu stukają w okna - no generalnie robi się smutno i szaro. Ale ja uwielbiam szelest liści pod nogami! I deszcz za oknem, kiedy siedzę pod kocem z kubkiem gorącej herbaty i książką w dłoni. I ciepłe swetry. I to nieśmiałe słońce, które wychyla się zza chmur od czasu do czasu.
Nie chcąc was jednak zanudzić, przejdźmy do tej właściwej części.
Postaram się nie ujawniać zbyt wiele, ponieważ bardziej rozbudowane podsumowanie chciałabym przedstawić w tym wrześniowym, dlatego też oceny lektur i filmów, które zdążyłam obejrzeć we wrześniu i jeszcze zaliczają się do lata, pokażę wam szczegółowiej za niedługo.
No, w końcu! Zaczynajmy! :)



W połowie lata reaktywowałam tego bloga i jestem naprawdę mile zaskoczona, że jest już was tak dużo ze mną! Naprawdę dziękuję wam wszystkim razem i każdemu z osobna!
Od napisania pierwszego posta reaktywacyjnego przybyło mi prawie trzy tysiące wyświetleń i nastukaliśmy wspólnie ponad sto komentarzy (wspólnie, bo też miałam w tym swój udział). Ja za to opublikowałam 13 postów, a wśród nich największą popularnością cieszył się wpis pod nazwą:


Do sukcesów zaliczyć mogę również wzrost obserwujących mnie na Instagramie. Na sam koniec lata wybiło mi 600 osób! Tak bardzo mnie zaskakujecie! 

To tyle z blogowych i nieblogowych podsumowań. Przejdźmy do tej ważniejszej części. :)




Przez całe lato przeczytałam łącznie 9 książek, co niestety nie jest dużym sukcesem. Są to:


i oceniam je tak:

Jojo Moyes - "Razem będzie lepiej"


Blake Crouch - "Wayward Pines. Szum"


Marissa Meyer - "Saga Księżycowa. Scarlet"


Rachel Caine - "Wyklęta"



David Levithan - "Każdego dnia" (RECENZJA)



Kim Holden - "Promyczek" (RECENZJA)



Jandy Nelson - "Oddam ci słońce" (RECENZJA)


Gayle Forman - "Zostań, jeśli kochasz"


Veronica Rossi - "Przez burze ognia" (RECENZJA)







To lato było zdecydowanie bardziej filmowe niż książkowe. Obejrzałam łącznie 29 filmów!
Niektóre wymieniłam już w poprzednim podsumowaniu, możecie o nich poczytać >TUTAJ<. Resztę oceniłam poniżej.
♥ Tytuły z dużym serduszkiem z całego serca polecam! 
 Z tym trochę mniejszym również polecam, ale z mniejszym zapałem. ;)

"Colonia" i "Wkręceni"

"Pokój" i "Wkręceni 2"

"Pozdrowienia z Paryża" i "Za jakie grzechy, Dobry Boże"


"Duże dzieci" i "Jeszcze większe dzieci"


"Nowy" i "Sex Story"


"Sylwester w Nowym Jorku" i "Zanim się pojawiłeś"


"United" i "Zupełnie nowy testament"


"Wyspa tajemnic" i  "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach"


"Carte Blanche" i  "Mr Nobody"


"Rozegraj to na luzie" i "Wszystko za życie"


"Początek" i   "Pięćdziesiąt twarzy Blacka"





To tyle, jeśli chodzi o podsumowanie lata. Najwięcej uzbierało się filmów. Niektóre z nich były naprawdę bardzo dobre i zachęcam was do obejrzenia ich. Więcej szczegółów i odczuć przeczytacie w najbliższym czasie, kiedy napiszę podsumowanie września.
Tymczasem żegnam się z wami cieplutko i 

do zobaczenia!

'LEPSZE NIŻ RZECZYWISTOŚĆ'
Veronica Rossi - Przez burze ognia

9/21/2016 8 Comments A+ a-


Dzień dobry wszystkim - zarówno czytelnikom, jak i osobom które wpadły tutaj po raz pierwszy. Powoli zbliża się październik, a co się za tym kryje - powrót na studia. Z tego powodu moja aktywność na blogu się zmniejszy, ale to nie oznacza zawieszenia bloga, o nie! Będę pisać, ale posty pojawiać się będą rzadziej, bo i czasu na czytanie będę mieć mniej. Ale nie zostawiajcie mnie. Im was więcej, tym większą mam mobilizację do zebrania się i napisania kolejnych wpisów.
Dzisiaj mam dla was kolejną recenzję książki! Znacie może "Przez burzę ognia" napisaną przez Veronicę Rossi? 
Nie? 
Ja już poznałam i jeżeli jeszcze jej nie czytaliście, przybliżę wam treść tej książki poniżej. Zapraszam do lektury!



Na początek słów kilka o tej oto książce.

Tytuł: "Przez burzę ognia"
Autor: Veronica Rossi
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Aleksandra Bielaczyc
Tytuł oryginału: "Under the Never Sky"
Kategoria: fantastyka, fantasy, science fiction


"ROZDZIELIŁ ICH ŚWIAT POŁĄCZYŁO PRZEZNACZENIE Aria żyje w Reverie – rozwiniętym technologicznie świecie oddzielonym od dzikiej natury szczelną kopułą. Jak wszyscy Osadnicy spędza czas w wirtualnych Sferach dostępnych tylko za pomocą specjalnego Wizjera. Kiedy zostaje wygnana za przestępstwo, którego nie popełniła, wie, że śmierć jest blisko.
Perry jako Wykluczony musi walczyć o przetrwanie w brutalnym świecie plemiennych wojen, kanibali i eterowych burz. Udaje mu się przeżyć tylko dzięki wyjątkowym zmysłom pozwalającym wyczuć niebezpieczeństwo i ludzkie emocje.
Drogi Arii i Perry’ego się przecinają. Tylko Perry może ocalić dziewczynę od śmierci. Tylko Aria może pomóc mu odkupić winy. Razem rozpoczynają niebezpieczną podróż…"


Jakie były moje oczekiwania wobec książki? Właściwie niewielkie. Z opinii znajomych dowiedziałam się, długo przez jej lekturą, żeby nie wymagać zbyt wiele. Więc ja, która przeważnie ostrożnie podchodzi do takich książek, wzięłam "Przez burze ognia" do ręki z zamiarem przeczytania, ocenienia i zapomnienia.
Na początku okładka z pewnością przykuła moją uwagę (bo jest niebieska!) i oceniając całokształt, jest naprawdę dobrze. Zachwycam się grzbietem książki, bo o ile jest na nim właściwie jedynie sam tytuł, wygląda to bardzo ładnie i schludnie. 
Jedyne spostrzeżenie jakie mam są do postaci na okładce. Kompletnie nie podoba mi się zamieszczanie na książce "żywych" osób, ponieważ przeważnie nie wygląda to dobrze. Widząc w księgarni takie właśnie okładki odnoszę wrażenie, że są tandetne i kiczowate. O wiele bardziej lubię, kiedy są one minimalistyczne, a gdy już jest na nich jakaś postać to zdecydowanie powinna być rysunkowa.



Wewnątrz książka jest niezwykle prosta - nie ma żadnych ozdobników i rysunków. Czcionka jest przyjemna do czytania, ale gdyby była minimalnie większa, nie obraziłabym się. 
To tyle, jeśli chodzi o wizualną część tej książki. Teraz przechodzimy do tej właściwej części.



Mamy dwóch głównych bohaterów.
Wpierw poznajemy Arię - dziewczynę mieszkającą w Reverie. Mieszkańcy tego świata ukrywają się przed resztą świata w kopułach i spędzają czas na przebywaniu w wirtualnych rzeczywistościach zwanych Strefami. Przełączają się do nich za pomocą specjalnych nakładek na oko - Wizjerów, którą służą również jako komunikatory, informatory - no taka nasza komórka, z tym że na oko. W ów Strefach można robić dosłownie, co się zapragnie - nawet latać.


Po co czuć ból, jeśli jest zbyteczny? Po co wiedzieć czym jest prawdziwy strach, jeśli niebezpieczeństwo zrobienia sobie krzywdy nie istnieje? Spotęgowaliśmy to, co uważaliśmy za dobre, i usunęliśmy to, co złe.


LEPSZE NIŻ RZECZYWISTOŚĆ” - tak właśnie się o nich mówi. Strefy są takim poprawionym światem, światem bez wad i właściwie jedynym światem dla mieszkańców Reverie. Bowiem dla Osadników to co na zewnątrz jest obietnicą śmierci. Nikt nie chce znaleźć się na zewnątrz. Nikt nie chce stać się Wykluczonym.

Za sprawą pewnych początkowych wydarzeń Aria zostaje wygnana. Musi stawić czoła niebezpiecznemu światu, gdzie niebo zasłania eter tworzący burze eterowe, a z nimi nie ma żartów. Niewiedząca nic o prawdziwym życiu i przetrwaniu dziewczyna spotyka na swej drodze Peregrina - mieszkańca Plemienia Fal, chłopaka który ma dar wyczuwania emocji za pomocą... zapachu. Oboje z nich mają jakiś wyznaczony cel - Perry chce odnaleźć bratanka, którego porwali Osadnicy, Aria chce wrócić do Reverie, ale również poznać prawdę o swojej matce - naukowcu - z którą straciła kontakt. I choć na początku bohaterowie zdają się siebie nie lubić i trzymają się razem bardziej z przymusu niż z chęci, w końcu zaczyna między nimi iskrzyć.

Świat wykreowany przez panią Veronicę jest ciekawy, ale nie na tyle żeby podbić moje serce. Jest to typowa antyutopia. Dwa różniące się od siebie środowiska zdają się być już oklepane nie tylko w książkach, ale również w filmach. Śmiercionośny eter na niebie mnie nie przekonuje i nie brzmi tak groźnie. Niestety tutaj muszę powiedzieć, że pomysł niezbyt dobry.
Dodatkowo początek książki niezwykle się dłuży i ciężko przez niego przebrnąć. Dopiero po około stu stronach zaczyna się coś faktycznie dziać i wtedy jest nawet dobrze.
Kolejną rzeczą w książce, która niezbyt mi się spodobała to relacja obu postaci, która rozwinęła się, moim zdaniem, zbyt szybko. Na początku Perry i Aria nie przepadają za sobą, odpowiadają sobie półgębkiem. Z czasem zaczynają akceptować siebie nawzajem. A następnie: bum! - gwałtowny obrót sprawy i nagle oboje się w sobie zakochują! Robi się cukierkowo i nieco zbyt słodko.


- A ile według ciebie mam lat? - Nie znam się na skamielinach, ale dałabym ci pięćdziesiąt, może sześćdziesiąt tysięcy. - Mam osiemnaście lat.

Same postacie są właściwie nijakie, dialogi również mnie nie urzekły. Z wszystkich bohaterów z całej tej książki polubiłam jedynie Roara - drugoplanową postać, przyjaciela Perry'ego, który pojawia się gdzieś mniej więcej w połowie. I chociaż przeważnie główne postacie męskie szybko kradną moje serce, Peregrine tego nie zrobił (a podobno w książce jest uzdolnionym łowcą). 
"Przez burze ognia" nie jest książką okropną. Da się przez nią przebrnąć. Szczególnie kiedy już przejdziemy przez ciężki początek. Styl pisania autorki jest jednak prosty. Tak prosty, że ciężko było mi znaleźć jakieś ciekawe cytaty do tego wpisu. Ale nie jest to znów taka wada - czytało się ją lekko i nawet można rzec - przyjemnie. 
Podobało mi się na przykład ukazanie daru Perry'ego. Emocje są dla niego feerią zapachów. Piżmo, fiołki, słodycz, słoność - dzięki nim potrafi ocenić, jak czuje się dana osoba, a nawet stwierdzić czy ktoś kłamie.



- Właśnie dlatego milczy. Nie ufa słowom. Wiele razy mówił mi, jak często ludzie kłamią. Po co słuchać nieszczerych słów, kiedy wystarczy mu jeden oddech, by dotrzeć do prawdy? - Bo ludzie to więcej niż emocje. Mają myśli i powody, by postępować tak, jak postępują.


Na pochwałę z pewnością zasługuje sposób poprowadzenia narracji. Bowiem z książce mamy wydarzenia przedstawione z punktu widzenia zarówno Arii, jak i Perry'ego i wypadło to zdecydowanie lepiej niż gdyby zrezygnować z tego i zostawić wszechwiedzącego narratora.




Przyznaję, że jest to pierwsza książka, która sprawiła, że nie wiedziałam, jak ją ocenić. Nie była genialna czy nawet bardzo dobra, ale mimo wszystko czytało sie ją dobrze i nie mogłabym powiedzieć, że jest kiepska. Ma dużo wad, ale też parę pozytywnych cech. Przebrnęłam - na pewno to daje jej dodatkową gwiazdkę.
Czy chcę ją wam polecić? Tego niestety nie powiem. Wielu osobom książka się podoba, wielu też ocenia ją podobnie jak ja. Gdybym miała wam jej nie polecić, może stracilibyście dobrą lekturę. Mi nie przypadła do gustu, ale komuś innemu może już tak.
Więc jedyne co mogę powiedzieć, to weźcie "Przez burze ognia" do ręki i oceńcie sami.
Ja oceniam książkę na:



Trzymajcie się cieplutko i 

do następnego!