Liebster Blog Award #2

8/31/2016 9 Comments A+ a-


Witam was wszystkich gorąco! Gorąco, bo dzisiaj lato o sobie przypomina bardzo intensywnie.
Nie sądziłam, że napiszę tak szybko kolejną część pytań i odpowiedzi, a tu taka niespodzianka! Niezmiernie się cieszę, ponieważ w jakiś sposób opowiadanie o sobie na blogu jest całkiem miłe i równie miłe jest znajdywanie osób, które z czymś się z tobą zgadzają lub mają podobnie!
Moją nominację dostałam od Naty z bloga http://nastolatka-marzycielka.blogspot.com, za co serdecznie dziękuję! Nie przedłużając, zaczynamy!

1. Jakie miejsce chciałabyś odwiedzić?

Wcześniej, bo mniej więcej na przełomie podstawówki i gimnazjum zainteresowałam się Japonią, raczej wiadomo czym było to zapoczątkowane. Nie ukrywam przed nikim, że oglądałam kiedyś anime oraz czytałam mangę i czasem lubię nawet do nich powrócić. Następnie zaczęłam słuchać muzyki japońskiej, która znowu poprowadziła mnie do mojego drugiego zainteresowania, jakim było słuchanie muzyki koreańskiej. Tak, dokładnie - boysbandy i tak dalej. ;)
Dlatego, wracając do samego pytania, ze zwykłego sentymentu chętnie wybrałabym się do Japonii bądź Korei. Gdyby się ktoś zastanawiał, bo zdarza mi się słyszeć błędne przekonania, mówię tutaj o Korei Południowej, choć nie ukrywam - chciałabym pojechać do tej drugiej Korei, bo taką wycieczkę z pewnością pamięta się na całe życie... 

2. Jak rozpoczynasz swój dzień?

Mój dzień przeważnie zaczyna się dosyć późno, bo jestem śpiochem i istotą nocą funkcjonującą. Budzę się i jeszcze w łóżku przeglądam telefon, bo wiem że zawsze tam czeka na mnie jakaś wiadomość. Potem to już standard, więc przebieram się, jem śniadanie, a potem to już jakoś staram się dotrwać do wieczoru. ;)

3. Dlaczego założyłaś bloga i kiedy?

Blog założyłam dawno temu, kiedy jeszcze był wysyp blogów na Onecie. Sama miałam ich kilka. Nawiasem mówiąc, gdyby nie nagła i konieczna zmiana wyglądu blogów, która rozwalała twój wcześniejszy, w trudach zrobiony własny szablon, Blog.Onet nadal cieszyłby się tak wielką popularnością. Niestety sobie tylko zaszkodził.

Powracając jednak do pytania (jak ja uwielbiam się rozpisywać, pomóżcie), wcześniej blog ten stanowił moje miejsce do pisania o czymkolwiek: recenzje filmów, seriali, książek, przemyślenia. Szybko jednak zaprzestałam prowadzenie go i "zamrożenie" z powodu małej publiczności.
Powróciłam niedawno, odświeżając i modyfikując go, by przerobić go na bloga typowo książkowego, kiedy moja miłość do czytania wzrosła do tego stopnia, że nie wystarczało mi już samo czytanie, ale musiałam też o nich opowiadać. W taki oto sposób powstał blog o nazwie "bookprisoner", który wcześniej nazywał się "oazą niespokoju".


4. Jaka twoja cecha najbardziej cię denerwuje?

Chyba to, że jestem bardzo zamknięta w sobie i właściwie niektórzy dużo o mnie nie wiedzą. Wolę zachować dla siebie, to co myślę i jak się czuję i sama sobie jakoś z tym poradzić. Często więc jestem przygaszona, a nikt w moim otoczeniu nie wie dlaczego. 
Poza tym jestem również osobą, która bardzo zwraca uwagę na słowa, dlatego jeżeli ktoś pisze ze mną, może się spodziewać, że będę analizować jego wiadomość może trochę za bardzo, z czego wynikają nieporozumienia. Zdecydowanie bardziej wolę rozmawiać w cztery oczy, bo nie muszę wtedy zgadywać i zastanawiać się jaki charakter ma dana wiadomość i jaki nastrój ma obecnie osoba, z którą piszę.

5. Jaką książkę możesz polecić?

Mogłabym polecić wiele książek, które podbiły moje serce, jednak moim nowym odkryciem jest książka "Promyczek", o której zapewne słyszało dużo osób. Ją mogę z pewnością polecić!

6. Podaj 3 rzeczy, bez których nie wyobrażasz sobie życia.

Herbata zielona, mój laptop i książka pod ręką - tego nie zabierze mi nikt, chyba bym bez nich umarła w tęsknocie.

7. Jakie jest twoje największe marzenie?

Pojechać do jakiegoś dalekiego kraju na wakacje.
Również żeby w przyszłości mieć stabilne życie, w którym nie będę się martwić o jutro.
I moment, w którym mój chłopak pokocha czytanie w takim stopniu jak ja!

8. Gdybyś mogła posiadać nadzwyczajną moc, to co by to było?


Latanie, niewidzialność, prędkość światła - wiele z tych rzeczy chciałabym umieć, ale niezwykle ciekawa jestem czytania w myślach. Jeżeli ktoś czytał mój pierwszy LBA wie, że nie lubię fałszywości. Ta umiejętność rozwiązałaby moje wątpliwości raz na zawsze.

9. Jaka jest twoja ulubiona pora na czytanie książek?

Wieczorem! Przeważnie czytam wieczorem, po kąpieli i kolacji, kiedy mogę się w spokoju wyłożyć na łóżku i sięgnąć po wyczekiwaną przez cały dzień książkę.



10. Byłaś kiedyś na jakimś koncercie? Jeżeli tak, to na jakim?

Byłam na wielu koncertach i najlepiej bawiłam się na tych zespołach, których piosenki znałam i uwielbiałam. Tym sposobem do tej pory wspominam z uśmiechem na twarzy koncert Kombii, Mesajaha czy Iry, gdzie wyskakałam się jak nigdzie indziej. :)

11. Wolisz Coca Colę czy Pepsi?

Nic, nie lubię napojów gazowanych. Uwielbiam natomiast sok pomarańczowy, mogłabym pić go litrami.

Dziękuję serdecznie, że przeczytaliście te kilka słów o mnie, wiem że zabrzmi to trochę egoistycznie, ale lubię o sobie pisać. Właściwie lubię pisać w ogóle. Czasem się nawet rozpisywać! Lubię również czytać fakty o was, więc nagnę trochę zasady LBA.
Wszystkich, którzy przeczytali ten wpis i są chętni, zapraszam do odpowiadania w komentarzach na moje 11 pytań. Nie wstydźcie się. :)

1. Jesteś książkowym zbieraczem czy raczej zadowalasz się skromną kolekcją?

2. Czy ktoś w twoim otoczeniu również czyta książki?

3. Co aktualnie czytasz?

4. Książka vs czytnik - co wybierasz?

5. Książka, którą nie polecasz nikomu.

6. Czytasz jedną książkę naraz czy kilka?

7. Co decyduje o twoim sięgnięciu po daną książkę? Recenzje, opis czy może po prostu okładka?

8. Miewasz jakieś dziwne nawyki?

9. Trójkąt miłosny w książce, w którym główny bohater wybrał niewłaściwą osobę.

10. Ekranizacja lepsza od książki.

11. Bohater, z którym z łatwością byś się zaprzyjaźnił/zaprzyjaźniła.


To tyle na dziś.
Dziękuję, że przeczytaliście ten wpis i 

do następnego!



Moje czytelnicze rozczarowania

8/27/2016 23 Comments A+ a-


Witam was wszystkich serdecznie!
Po przerwie, w której zmagałam się i wciąż zmagam się z książką "Oddam ci słońce", powracam do was.
Dzisiaj znów luźny wpis, który będzie bliski nie tylko nałogowym czytaczom, ale również osobom, które do czytania siadają sporadycznie. 

Wśród wielu książek po które sięgnęliśmy i trafiły na naszą listę ulubionych, są też jednak książki "bubelki". "Bubelki" to te typy lektur, które nas zawiodły. Czasem czytelnicy zgadzają się ze sobą, że dane tytuły są słabe i niewarte uwagi, ale zdarza się też tak, że większość jest zadowolona, podczas gdy ty siedzisz z nosem w książce i nie rozumiesz wszechobecnego zachwytu.
Dzisiaj przedstawię wam kilka takich moich "bubli". Mam nadzieję, że podzielicie się ze mną swoją opinią.


MOJA OCENA:

Pierwszym i najbardziej zaskakującym "bublem" dla mnie to książka "Hopeless".
"Hopeless" to tytuł, nad którym zachwyca się wielu. "Wzruszająca, emocjonująca, rozszarpująca serce" - tak zwykle opisywana jest cała książka. Zachęcona większością dobrych opinii sięgnęłam po nią, jak tylko udało mi się ją dorwać.
To był jednak błąd, bo książka o ile była napisana lekkim, przyjemnym językiem, nie zachwycała. Bohaterowie byli momentami irytujący i nie wykazali się na tyle, by ich polubić. O ile mam miękkie serce do postaci męskich, tutaj Dean już w połowie książki stał się zwykłą miękką kluchą, która zwyczajnie nie przypadła mi do gustu. Autorka postanowiła w książce rozwinąć wyłącznie wątek miłości głównych bohaterów. A przecież książkę tworzą nie tylko pierwszoplanowe postacie! O przyjaciołach Sky nie wiemy tak naprawdę nic, a bardzo chciałabym ich poznać. Co do poważnych tematów ukazanych w książce, z którymi zmagają się bohaterowie: nie podoba mi się sposób przedstawienia, jak i rozwiązania ich.
Mogło być lepiej.


MOJA OCENA:

Kolejną książką, której nie polubiłam to "Papierowe miasta". Od czasu tytułu "Gwiazd naszych wina" John Green miał swoje "boom" czytelnicze. I po przeczytaniu historii Gusa i Hazel byłam całkowicie przekonana, że to coś dla mnie.  Byłam zachwycona zarówno książką jak i filmem, więc z przyjemnością sięgnęłam po kolejny tomik tego autora. To jednak nie było to... Przemęczyłam tę książkę, choć również była pisana lekkim językiem. Zabrakło tych emocji i wciągającej fabuły. John Green pozostanie dla mnie mistrzem za to że stworzył "Gwiazd naszych wina". Szkoda, że nie potrafił utrzymać tego poziomu. 
Bardzo żałuję.



MOJA OCENA:

O "Mara Dyer" również było swego czasu głośno na stronach książkowych. Intrygowała zarówno okładką, jak i opisem. Stwierdziłam "czemu nie? Brzmi fajnie". Książka jednak zdecydowanie nie dla mnie. Chyba nawet jej nie skończyłam. Styl pisania i bohaterowie nie przypadli mi do gustu i właściwie, choć czytałam ją nie tak dawno, nie pamiętam z niej wiele.

Kolejny "bubelek" i zawód.




MOJA OCENA:


"Pocałunek anioła" to książka, po której nie spodziewałam się wiele
Tematyka aniołów raczej nie wydawała mi się szczególnie ciekawa, choć miałam odrobinę nadziei, że może się zaskoczę. Ale nawet jeśli podeszłam do niej z niewielkim zapałem i tak mnie zawiodła. Mało ambitna, nieciekawa, bohaterowie irytujący. Główna postać męska to kolejna miękka klucha, których tak nie lubię. Miałam wrażenie, jakby historia pisana na siłę, może trochę na kolanie. Mimo że cienka, to czytanie sprawiało mi trudność. Może spodoba się młodszym czytelnikom. Dla mnie niestety wielki minus. 
Okładka za to całkiem ładna. 




MOJA OCENA:


Pomysł genialny, jednak realizacja pozostawia dużo, duużo do życzenia. Pisana nudnym, dłużącym się językiem. 
Usypiasz nad kartkami. 
Nie zdołałam przejść przez książkę.
Ogromny zawód. 
A szkoda.




Mieliście kiedyś taką sytuację, w której po przeczytaniu książki poczuliście się oszukani, bo okładka skusiła cię, ale fabuła okazała się mało ciekawa? Ja miałam taki przypadek z tymi dwiema książkami.

Obie te książki to takie, na które można patrzeć i patrzeć. "Wszechświaty" są jednymi z moich ulubieńców w rankingu okładkowym. Ale to w sumie tyle dobrego można powiedzieć o tej książce, ponieważ o ile historia z opisu wydaje się być interesująca, w rzeczywistości dostajemy jakiś tam oryginalny pomysł + dużo romansu. Bohaterowie tacy sobie, w książce idealni, bez wad, zakochani w sobie po uszy. Przewracasz oczami, gdy brniesz dalej i dalej.
"Długa Ziemia" natomiast to nie jest zła książka. Zaskakiwała pomysłami i właściwie bawiłam się przy niej dobrze, jednak spodziewałam się po niej czegoś innego. Większe oczekiwania przed czytaniem niż powinnam mieć.


MOJA OCENA:


I na koniec największy "bubelek". Pisałam wcześniej, że tematyka aniołów nie jest raczej dla mnie. Ale do tej książki miałam całkowitą pewność, że mi się spodoba tak bardzo, że kupiłam całą serię od razu! (No głupia!)
Pomyślcie teraz o moim wielkim, ogromnym, gigantycznym zawodzie, kiedy seria "Szeptem" zwyczajnie mi się nie spodobała. 
Płakałam rzewnie nad tą książką, ale nie z powodu jakichś smutnych sytuacji w książce. Płakałam, bo mnie tak bardzo zawiodła.
Anioły chyba nie są mi pisane.



Dziękuję, że wytrwaliście ze mną w tym pełnym goryczy poście, w którym użalam się nad książkami. Podzielcie się ze mną swoją opinią na temat moich "bubelków" i przedstawcie swoje zawody czytelnicze. Chętnie poczytam wasze komentarze!
Do następnego!




Kim Holden - Promyczek

8/21/2016 6 Comments A+ a-


Hej wszystkim!
Dzisiaj mam dla was recenzję książki.
Ponieważ jest ona troszkę gruba, postanowiłam pisać tę recenzję stopniowo, żeby nic mi w niej nie umknęło. Recenzja może zawierać drobne spoilery, które jednak nie psują radości z czytania. Jeżeli jednak Ci to przeszkadza, zapraszam do siebie po przeczytaniu książki.






Tytuł: Promyczek
Autor: Kim Holden
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Tytuł oryginału: Bright Side
Kategoria: literatura obyczajowa i romans

Życie Kate Sedgwick nigdy nie było bezbarwne. Dziewczyna pomimo problemów i tragedii zachowała pogodę ducha – nie bez powodu jej przyjaciel Gus nazywa ją Promyczek. Kate jest pełna życia, bystra, zabawna, ma również wybitny talent muzyczny. Nigdy jednak nie wierzyła w miłość. Właśnie dlatego – gdy wyjeżdża z San Diego by studiować w Grant, małym miasteczku w Minnesocie – kompletnie nie spodziewa się, że przyjdzie jej pokochać Kellera Banksa.
Oboje to czują.
Oboje mają powód, by z tym walczyć.
Oboje skrywają tajemnice.
Kiedy wyjdą one na jaw, mogą uzdrowić…
Mogą również zniszczyć.


Książka zaczyna się zmianą.
Zmianą dla Kate, która jedzie na studia do Grant w mieście o tej samej nazwie. Zatrzymuje się u Maddie - u swojej ciotki, której właściwie nie zna. Tym sposobem oddala się od Gusa - swojego przyjaciela - na odległość kilkunastu godzin. Dalej ich relacja jest ciągiem SMSów, rozmowami przez telefon i przez Skype'a. Wiadomo jednak, że to nie to samo co rozmowa w cztery oczy.


Pisząc ten fragment jestem na stronie 154 i muszę stwierdzić, że książka mnie zaskoczyła. Podeszłam do niej jako do typowego romansu między dwojgiem ludzi. Kochają się, oboje mają problemy i tajemnice, oboje próbują je rozwiązać.
Jednak "Promyczek" jest o tym, o czym wskazuje sam tytuł. O głównej bohaterce. Skupia się bowiem na niej samej. Wiem, ciężko byłoby zapisać książkę samymi rozmowami, SMSami między Gusem i Kate, ale spodziewałam się rozwinięcia wyłącznie ich wątku, pozostawiając drugoplanowych bohaterów gdzieś daleko w tyle.

Miłą niespodzianką jest to, że wszyscy ci drugoplanowi bohaterowie naprawdę mi się spodobali. Mówiąc o bohaterach, najpierw jednak napiszę coś o samej Kate. Pomimo tych 154 stron na jakieś 500, zdążyłam poznać ją na tyle, żeby stwierdzić, że w gustach i preferencjach jest trochę mną. Co prawda ja pijam kawę z mlekiem i cukrem (nie tak jak Promyczek, który pije czarną dosłownie z nazwy), jednak jej drobne, nawet czasem niezauważalne zachowania potrafię przypisać do siebie (chroniczne i nieuleczalne spóźnianie się jest jednym z nich). I dlatego potrafiłam w tak prosty sposób się z nią utożsamić. Poza tym słucha dobrej muzyki i ma świetne podejście do ludzi.
Spodobało mi się to, że w tak prosty sposób udaje jej się ich odmienić, rozpromienić to, co ją otacza. Trafiając bowiem do uczelni, nie próbuje wtopić się w otoczenie, ale stawia sobie drobne i może nieznaczące cele, jak na przykład chęć poznania zamkniętej w sobie koleżanki z pracy, sprawienie by kolega zagadał do dziewczyny w stołówce czy wyznaczenie misji, by opiekun piętra choć raz się uśmiechnął.

Zawsze byłam dobra w akceptowaniu kogoś całkowicie, jego dobrych jak i złych cech. Widzę je wszystkie, ale staram się, by nie wpływały na mój osąd. Ludzie są skomplikowani. Życie też takie jest.

O Gusie nie można na ten moment wiele powiedzieć. Jest dla mnie jak na razie bohaterem nieodgadnionym. Postacią w 2D tak jak widzi go sama bohaterka jedynie przez komputer. Dowiadujemy się, że gra w debiutującym zespole, tak jak niżej wymieniony Keller jest przystojny i ma bardzo dobry kontakt z Promyczkiem. Praktycznie nie mają między sobą tajemnic. Podoba mi się relacja między Gusem a Kate. Ich rozmowy telefoniczne nie są wyłącznie kolejnymi pytaniami o spędzony dzień, ale wypełnionymi emocjami wyznaniami, o tym co robili, przekomarzając się przy okazji. Są naprawdę bardzo dobrymi, zżytymi ze sobą przyjaciółmi.
Przechodząc do drugoplanowych postaci, zadawala mnie fakt, że w końcu lubię drugoplanową kobiecą postać. Shelly na pierwszy rzut oka jest poważną, trochę straszną dziewczyną. Taką, przy której człowiek czuje się niezręcznie. Poznajemy ją w kwieciarni, gdzie Promyczek szuka zatrudnienia. Dzięki Kate poznajemy ją taką, jaką jest naprawdę czyli sympatyczną, trochę zamkniętą w sobie dziewczyną.
Keller pracuje w kawiarni o nazwie Grounds, gdzie Kate praktycznie codziennie przebywa. Jest  on chłopakiem opisanym jako wspaniały bóg grecki. Piękne oczy, chłopięca uroda, seksowny głos. Nic dodać, nic ująć. Jest słodki i po prostu fajny. Nie zraziło mnie ukazanie go w taki sposób. (Czy większość facetów w tej książce musi być zajebiście przystojna?!)
Zwykle opisywanie bohaterów w sposób wyidealizowany niezwykle mnie denerwuje. Tak jakby faceci w książkach nie mieli wad. Ale w tej ukazanie go z perspektywy Kate wydało mi się po prostu naturalne i znośne. (bo przecież każdy idealizuje kogoś, kto mu się podoba).
Tajemnica Promyczka jest dla mnie wciąż tajemnicą, bo jestem dopiero na 1/5 książki. Dowiadujemy się niewiele, ale autorka dawkuje to w odpowiedni sposób, budując napięcie.

Czytamy dalej.


Doczekałam się większej ilości fragmentów z punktu widzenia Kellera. Wcześniej bowiem jeden pojawił się na początku, kiedy bohaterowie poznali się ze sobą. Bardzo mnie to cieszy, bo wcześniej odkrywaliśmy go wyłącznie oczami Kate, a byłam chętna poznać, co też dzieje się w jego głowie.
Dochodzę również do wniosku, że gdyby nie napis na okładce "każdy ma jakieś tajemnice", byłoby znacznie lepiej. Mam tu na myśli to, że czytałoby się ją dużo lepiej bez odgórnej świadomości, że bohaterowie mają coś do ukrycia. Z góry to wiemy, a gdybyśmy nie wiedzieli, moment kulminacyjny byłby bardziej zaskakujący. Wiem, że w książce autorka stopniowo uświadamia nas o owej tajemnicy, ale robi to w sposób bardzo delikatny, prawie niezauważalny, natomiast napisy na okładce sugerują, jakoby te tajemnice stanowiły główny wątek historii.



Przyznaję się, potrzebowałam terapii muzycznej po tej książce, ponieważ jej treść sponiewiera. Łamie serce, dodatkowo je krusząc, by później je posklejać i poklepać cię po ramieniu. Nie spodziewałam się, że wywoła u mnie takie emocje. Jednak kiedy zaczynasz lubić bohaterów zaraz na początku, a w połowie książki już ich uwielbiać, ich emocje oddziałują na ciebie.
Naprawdę, polubiłam prawie wszystkich w tej książce. Gdybym była mężczyzną, właśnie wyznawałabym miłość Promyczkowi. A że jestem kobietą, wyznaję ją Kellerowi i Gusowi. Jesteście wspaniali.

Przeżywajcie każdy dzień, jakby był Waszym ostatnim. (...) Bądźcie spontaniczni. Życie ma zbyt wiele reguł, schematów i wymagań. Zmieńcie plany, by zrobić miejsce na zabawę.



Jeżeli jesteście emocjonalni, przygotujcie chusteczki i tabliczkę czekolady na pocieszenie. Jeżeli nie, zaskoczycie się, że w tym wypadku będzie inaczej.
Przed przeczytaniem tej książki bałam się, że się zawiodę, ale po pierwszych stu już wiedziałam, że moje obawy były niepotrzebne.
Polecam gorąco, naprawdę.
Zasługuje na moje największe i najszczersze zachwyty.

MOJA OCENA:





Liebster Blog Award, czyli o co tu chodzi

8/19/2016 8 Comments A+ a-


Witam wszystkich zebranych :)
Zostałam ostatnio nominowana do Liebster Blog Award i to trzykrotnie!
To jest dobry moment wyjaśnić sobie, co to dokładnie jest to Liebster Blog Award. Zwykły łańcuszek czy może coś jeszcze?


Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. 

Zamieszczam tutaj ten cytat dla nominowanych bądź zwyczajnie ciekawych, ponieważ gdybyście mnie zapytali tydzień temu co to jest, sama bym nie wiedziała.
Według mnie jest to ciekawa forma przedstawienia samego siebie na swoim blogu. Przy okazji złapaniu kontaktu z innymi blogującymi. Bardzo fajny pomysł!
A zostałam nominowana przez Mary z bloga http://marywkrainieksiazek.bloog.pl/, blog http://ksiazkowa-kraina-blog.blogspot.com/ i dzisiaj przez http://aninthebookland.blogspot.com/, za co serdecznie dziękuję. Zbiorę te wszystkie nominacje w "kupkę", żeby nie robić miszmaszu na blogu. Mam nadzieję, że nie jesteście złe, dziewczyny. :) 
Przechodząc do meritum, dostałam 33 pytań, na które muszę odpowiedzieć, by potem sama wymyślić 11 pytań dla 11 blogujących. Ojej, będzie ciężko. :)




Najpierw pytania od Mary z bloga http://marywkrainieksiazek.bloog.pl/:

1.Ile masz książek na regale?

O matulu!
*idzie liczyć*
144 książki są moje i tylko moje, nie oddam!
Kolejne 5 książek są pożyczone od znajomych i kiedyś zamierzam je przeczytać. Plus jeszcze 10 komiksów, których nie zaliczyłam do książek.
Brakuje tu również 3 moich książek, które sobie aktualnie wędrują, bo je pożyczyłam (lubię wciskać ludziom fajne książki).
Z tego wynika, że jestem uzależniona od kupowania książek i trzymania ich na półce. Pomóżcie!

2.Ulubiony książkowy bohater?

Miałam wielu swoich ulubieńców, bo mam jakąś lekkość w lubieniu fajnych, męskich postaci, ale zaraz po przeczytaniu pytania, nasunął mi się na myśl bohater z książki Zatruty tron o imieniu Christopher. Właściwie nie wiem dlaczego go polubiłam aż tak bardzo, bo nie był przedstawiony, jak to zwykle bywa w na przykład książkach YA, jako bóg grecki. Pojawiał się, czasem znikał w tej trylogii. A ja z tomu na tom zaczynałam go coraz bardziej lubić. Był chłopakiem bezpośrednim, odważnym, czasem wręcz niewychowanym, ale to dodawało mu uroku i zdecydowanie zapadł w mojej pamięci na długo.

3.Ulubiona książkowa bohaterka?

O ile męscy bohaterowie dość łatwo kradną moje serce, do kobiet w książkach jestem bardzo, ale to bardzo cięta. Szczególnie jeżeli chodzi o książki młodzieżowe. Ale to właśnie nad kobiecą postacią muszę się dłużej zastanowić.
Od zawsze uważałam, że żeby postać była ciekawa i godna zapamiętania, nie powinna być idealna. Taki mam po prostu zwyczaj. Jeżeli bohater w książce jest piękny, inteligentny, najlepszy i zawsze wychodzi z walki bez szwanku, jestem dla niego niezwykle ostra w ocenie.
Bohaterką, którą wybrałam jest Mercedes Topphson z książki "Zew księżyca", która ujęła mnie swoim zadziornym i unikatowym charakterem. Można ją określić dwoma słowami - "fajna babka". Nie jest bowiem niedoświadczoną nastolatką, ale dorosłą kobieta, która stąpa po ziemi twardo i trzyma głowę na karku. Książka opowiada o alternatywnym, naszym świecie, w którym pełno jest wampirów, wilkołaków, magów i wiele innych, więc bohaterka często musi się z nimi zmagać. Jako mechanik samochodowy, radzi sobie dobrze w walce, to wcale nie oznacza, że nie obrywa batów. Wręcz przeciwnie, bo to dodaje jej jeszcze większego kopa.
Tak trzymać, Mercy!

4.Ulubione miejsce do czytania?

Wielu z was wymienia swój własny pokój i ja też lubię w nim czytać. Ale najbardziej uwielbiam czytać w pociągu. Tam zwykle pochłaniam największą ilość stron i nie przeszkadza mi wcale pan, który siedzi koło mnie i głośno chrapie. Jeżeli chodzi o środki komunikacji, to właśnie w pociągu czuję się najlepiej i z książką w ręku, mogłabym nim zajechać na koniec świata (i z powrotem).

5.Jesz/pijesz przy czytaniu?

Rzadziej jem, zawsze piję moją ulubioną herbatę zieloną. Nie byłabym sobą, gdybym nie miała filiżanki przy czytaniu. To taki mój rytuał. Nie często jadam przy czytaniu, ponieważ uważam to za mało higieniczne. Robiłam to, gdy chodziłam do liceum, a książka ciągnęła mnie tak bardzo, że otwierałam ją podczas śniadania. Teraz nie mam wiele czasu przy śniadaniu, więc zwykle książkę wyciągam wieczorami, kiedy mogę w spokoju odpocząć i wypić herbatę.

6.Masz ulubioną zakładkę/zakładki?Wstaw jej/ich zdjęcie!

Moją ulubioną zakładką jest chyba ta z Festiwalu Książki w Opolu. A to jest dość zabawne, bo na samym Festiwalu być nie mogłam, mam więc po nim jedynie zakładkę. :(

7.Wolisz kupować książki stacjonarnie czy przez internet?

Wolę kupować książki przez internet, bo jak wszystkim wiadomo są po prostu tańsze. Natomiast nigdy nie odmawiam sobie wejścia do księgarni, kiedy jestem w podróży, bo może akurat trafię na jakąś promocję. A nawet jeśli nie, lubię po prostu patrzeć na książki. :)

8.Lubisz robić zakładki?

Nigdy zakładek nie robiłam i raczej chyba nie będę robić, bo nie mam do nich takiego talentu i cierpliwości. Jednak wolę te zrobione przez kogoś.

9.Wolisz czytać książki papierowe czy na czytniku?

A to dobre pytanie, bo we wcześniejszym poście poruszyłam ten delikatny temat. Dla mnie niezwyciężona jest książka. Po więcej zapraszam do tego wpisu.

10.Znienawidzona książka?

"Pamiętniki wampirów"! Zdecydowanie w tym wypadku ekranizacja jest dużo, duuużo, duuuuuuuużo lepsza.

11.Ulubiona książka?(Może być kilka)

Och, dziękuję za tekst w nawiasie, inaczej głowiłabym się chyba przez godzinę. Moimi ulubionymi książkami niezmiennie są:

  • "Zatruty tron" jak i reszta książek z tej serii za cudownie wykreowany świat i świetnych bohaterów, których nie da się nie kochać.
  • "Z mgły zrodzony" za to co powyżej, za jej ciężkość w wadzie, ale lekkość w czytaniu i za postać Kelsiera, którego pokochałam.
  • "Parabellum", bo dzięki niej przekonałam się do polskich książek historycznych.
  • "Druga szansa" za przepiękne ilustracje i historię, która trzymała w niepewności do samego końca.
  • "Gwiazd naszych wina" za wzruszające zakończenie i za to, że jest prawdopodobnie jedyną książką Johna Greena, którą tak uwielbiam.
  • "Złodziejka książek" za przedstawienie wojny z punktu widzenia dziecka, za zupełnie inny wizerunek Śmierci. Ma w sobie coś, co każe ci do niej powrócić, choć jest pełna okrucieństw.
  • "Trylogia Czarnego Maga" a szczególnie część trzecia "Wielki Mistrz", bo przy żadnej książce tak bardzo nie zgadzałam się z zakończeniem.
  • "Zawsze przy mnie stój", bo nie tylko okładka jest tu wspaniała.



Kolejne pytania od http://ksiazkowa-kraina-blog.blogspot.com/, lecimy!

1. Czy wzruszyłaś się kiedyś na jakiejś książce?

Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się płakać nad jakąkolwiek książką, chociaż muszę przyznać, że wielokrotnie miałam tę wszystkim znaną "gulę w gardle". Niektóre książki są bezlitosne i za to je kocham.

2. Jak wymyśliłaś nazwę bloga?

Właściwie nazwa wpadła mi do głowy dość szybko przy zakładaniu książkowego instagrama. Możliwe, że jest z tym powiązane trochę moje uzależnienie od kupowania i trzymania na półkach książek. Jestem ich więźniem.

3. Masz rodzeństwo?

Mam młodszego o trzy lata brata i o ile kiedyś się nie znosiliśmy, każdy z nas dojrzał i teraz dogadujemy się ze sobą bardzo dobrze.


4. Ulubiony czarny charakter.

Draco Malfoy! I uwaga, polubiłam go właściwie dopiero długo po obejrzeniu filmów Harrego Pottera. W pewnym momencie tak zupełnie bez przyczyny pomyślałam sobie "kurcze, ten Draco to taki całkiem fajny jest". Nie muszę mówić, że od tego momentu zaczęłam go uwielbiać (i trochę opowiadania z jego udziałem też na to miały wpływ, ciii).

5. Co cenisz sobie najbardziej w ludziach?

Brak jakiejkolwiek fałszywości, czyli naturalność w tym co robią. Nienawidzę pozowania czy pokazywania się przed ludźmi. Nie lubię wulgarności. Cenię sobie ludzi, przy których człowiek nie musi się krępować, którzy łapią łatwo kontakt ze światem, który go otacza i robią to w sposób miły i przyjazny.

6. Ulubiona seria.

Waham się pomiędzy serią "Zatruty tron" a między trylogią "Czarnego Maga". Nie potrafię wybrać.

7. Używasz zakładek do książek?

Oczywiście! I są to przeważnie zakładki z książek, jakichś festiwali bądź ostatnio zakładki od http://weznieczytaj.blogspot.com/, są cudowne!

8. Możesz spotkać się z jedną postacią żeńską i męską z danej książki oraz z jednym autorem. Kto by to był?

Bardzo, bardzo ciężkie pytanie.
Chętnie jednak spotkałabym się z Rhiannon z książki "Każdego dnia", bo myślę że obie dogadałybyśmy się ze sobą. I w sumie chętnie spotkałabym się z A z tej samej książki. A żeby zobaczyć, w jakim ciele znajduje się tym razem.
Chętnie spotkałabym się również z Remigiuszem Mrozem, bo w tym roku na Festiwalu Książki w Opolu nie miałam okazji. :(

9. Jaki wykreowany w książce świat jest twoim ulubionym? Dlaczego?

Harry Potter! Nie wiem dlaczego, może dlatego że jest taki magiczny (hehe). Chętnie sama stanęłabym w progu Hogwartu, wzięła udział w meczu Quidditcha czy pomachała różdżką. Kto sobie tego nie wyobrażał w dzieciństwie? :)

10. Która książka według Ciebie powinna mieć kontynuację?

Chyba nie ma takiej książki. Cenię sobie zakończenie powieści w odpowiednim momencie niż dłużenie jej w nieskończoność, psując cały jej urok.

11. Częściej korzystasz z biblioteki czy księgarni?

Chyba jednak z biblioteki. Wiadomo, koszta. Ale lubię sobie czasem kupić nową książkę. Jednak chodzenie po bibliotece jest takie... fajne i podczas roku akademickiego wolę pożyczyć aniżeli zakupić.



I ostatnie już pytania od http://aninthebookland.blogspot.com/! Do dzieła!

1. Zostałaś zachęcona przez kogoś do czytania czy sama sięgnęłaś po pierwszą książkę?

Z tego co pamiętam raczej niewiele osób w moim gronie czytało książki, więc po pierwszą z nich sięgnęłam sama i sama się zmotywowałam do jej przeczytania. Prędzej ja zarażam czytaniem niż ktoś mnie. :)


2. Jaki jest twój ulubiony autor?

Nie potrafię wybrać. Mam tutaj na myśli to, że ja patrzę raczej na tytuły niż na autorów. Każdy ma swój lepszy i gorszy twór, wolę oceniać po książkach, nie po nazwiskach.

3. Dbasz o stan książki czy nie przeszkadzają ci np. zagięte rogi?

Dbam i to nawet bardzo. Drażnią mnie zagięte rogi, podarte okładki i nienawidzę, kiedy ktoś łamie grzbiety.

4. Pamiętasz pierwszą przeczytaną przez siebie książkę? Jeśli tak, jaki miała tytuł?

Moją pierwszą, faktycznie pierwszą książką jest "Pies który jeździł koleją" i było to w podstawówce. Jednak książką, która zapoczątkowała mój nałóg czytelniczy było "Zawsze przy mnie stój".

5. Czytasz książki polskich autorów?

Coraz bardziej się do nich przekonuję. Kiedyś nie sięgałam raczej po polskie książki, teraz robię to coraz bardziej.

6. Masz inne pasje oprócz czytania?

Ciężko jest nazwać to pasją, ale lubię  robić zdjęcie. Nie jest to nic profesjonalnego, po prostu czasem wyciągam aparat i robię zdjęcie.
Mam też ciągutkę do języków obcych. Bardzo lubię poznawać nowe języki. Ale jednego języka nie lubię, wręcz nie cierpię i jest nim niemiecki. Nie mam wyjaśnienia, po prostu tak jest.

7. Czy twoi znajomi również czytają książki?

Czytają, choć nie tak często jak ja. I to mnie cieszy, bo lubię od nich pożyczać książki i dzielić się opiniami. Nawet ostatnio przekonałam swojego chłopaka do czytania, a to jest wyczynem!

8. Wolisz wypożyczać czy kupować książki?

Raczej wypożyczać. Kupowanie liczy się z kosztami, a miło jest pójść do bibliotekarki i pogawędzić z nią o wypożyczonej książce.

9. Jakie jest twoje największe marzenie?

Pojechać do jakiegoś dalekiego kraju na wakacje.

10. Układasz książki na biblioteczce kolorystycznie lub seriami, czy po prostu kładziesz je w losowej kolejności?

Zwykłam kłaść je kolorystycznie, ale sięgam po nie tak często że aktualnie są wymieszane ze sobą. :)

11. Masz swoją ulubioną książkę, do której kilkakrotnie zdarzało ci się wracać?

Nie jest to książka wysokich lotów, ale przeczytałam ją wielokrotnie, bo w jakiś sposób mi sie spodobała. A jest nią "Porwana narzeczona". Bo która nie lubi romansów, no nie? :)




I po pytaniach, czas na nominację. Jeżeli ktoś nie chce odpowiadać, nic nie szkodzi. Chętnych jednak proszę o poinformowanie mnie, jeśli już odpowiecie na wyzwanie. Bardzo fajnie będzie poczytać wasze odpowiedzi. :)

A nominuję blogi:
https://limobooks.blogspot.com/ (Dziękuję za obserwowanie!)

Oto pytania dla was!


1. Jak rozpoczynasz swój dzień?
2. Gdybyś miała/miał opisać jednym słowem swoje blogowanie, byłoby to...
3, Ulubiona ekranizacja książki.
4. Twój książkowy mąż/żona.
5. Otwórz najbliższą książkę na stronie 11 i przeczytaj pierwsze pełne zdanie. Jak ono brzmi?
6. Co cię interesuje poza literaturą?
7. Czytasz jedną książkę na raz czy kilka?
8. Najpierw książka czy ekranizacja?
9. Co decyduje o twoim sięgnięciu po daną książkę? Recenzje, opis czy może po prostu okładka?
10. Jaka jest twoja ulubiona książka wydana przed Twoim urodzeniem?

11. Popularna książka, której nie czytałeś/aś i nigdy nie przeczytasz?


Do następnego!


KSIĄŻKA VS KINDLE (i dlaczego wolę jednak książkę)

8/18/2016 10 Comments A+ a-



Po dłuższej przerwie przychodzę do was z takim oto wpisem. Planowałam napisać na blogu parę recenzji, ale "Promyczek" idzie mi dość wolno, bo nie miałam na niego czasu. Dzisiaj więc na luźno weźmiemy udział w przesądzonej z góry dla mnie bitwie. Bitwie między książką a czytnikiem!
Dlaczego przesądzonej? 
Nie będę ukrywać, że pomimo tylu dobrych opinii na temat czytnika, wolę jednak te papierowe odpowiedniki. Jednak żeby było sprawiedliwie, każdy z zawodników pokaże w czym jest dobry, a może według was wygra ktoś inny!
Nie przedłużając tego krótkiego wstępu, zaczynamy walkę!




Fanfary poproszę i okrzyki!

Na ring wchodzi najpierw książka!

Książka jest starsza i bardziej doświadczona, jak poradzi sobie w walce?
Na ring wchodzi teraz czytnik! 

Czytnik jest młodziutki w porównaniu z książką, ale jest bardziej zaawansowany technologicznie i szybko się uczy. Czy to przeważy szalę zwycięstwa na jego stronę?
Czytnik zaczyna jako pierwszy, bo jest odważny i pełen siły. 
Książka jest na ogół łatwo odporna na zniszczenie, można ją targać, zgniatać, urywać jej kartki i mazać kredkami. 
Ale książka broni się dzielnie!
Odpiera atak, bo przecież podkreślanie pięknych cytatów i zaginanie rogów dodaje jej duszy. 

Czytnik zaczyna atak ponownie!
Czytnik jest naładowany i działa znakomicie, ale wielokrotne ataki powodują spadek energii. Czy wytrzyma do końca walki?

Książka radzi sobie świetnie z obroną, chociaż jest dużo starsza. Jej grubość dodaje jej wagi, a więc i siły. Ja jako sędzia tej walki, uważam że ciężar książek jest ich atutem, bo pokazuje jak dużą wagę potrafi mieć słowo i wyobraźnia.

Pierwszy raz w tej walce książka kontratakuje!
A atakuje swoim... zapachem! Tak, zapach książki tej starej, czy tej nowej potrafi zadowolić nawet najbardziej wybredny nos.
Czytnik broni się! Książka jest tylko jedna, a on ma ich w głowie setki. Może pomieścić w sobie więcej siły! W swojej obronie, czytnik jest pełen wigoru!
Książka nie poprzestaje! Może mieć setki książek w sobie, ale tylko przy książce można zamknąć ją na chwilę, pogładzić grzbiet, przyjrzeć się okładce i wyjrzeć za okno.
Czytnik broni się nadal! On też potrafi pokazać jak książka wygląda, jest smuklejszy i bardziej odporny na zniszczenia!
Żaden z zawodników się nie poddaje, to niesamowite!
Kto według was jest zwycięzcą tej walki?



PISZCIE! :)



I na koniec. 
Nie narzekajmy na czytniki, bo się wyładowały. Nie narzekajmy na książki, które są ciężkie i grube. Nie narzekajmy na nie, bo przecież obie te rzeczy prowadzą nas do tego samego - do czytania. :)