Jak to jest wrócić..., czyli podsumowanie nieobecności i co dalej?

1/24/2021 5 Comments A+ a-

 

Jak to jest powrócić do czegoś, o czym swego czasu myślało się niemal codziennie i poświęcało na to tak dużo, ile teraz nie mogłabym sobie pozwolić? Wyobraźcie sobie tę słynną na cały internet scenę z Pulp Fiction i Travoltą, który chodzi w tę i we w tę zdezorientowany. To właśnie ja wchodząca na swojego bloga po tych kilku latach i widząc, jak kilka pajęczyn zdążyło na nim zawisnąć, coś rozkraczyło się w szablonie,  a liczba obserwujących zmalała. Jak to jest wrócić po takim czasie, kiedy tak wiele się zmieniło?
Zobaczmy to krótkie (a może jednak długie) podsumowanie tego, co ze mną się działo i czy chcę po po tym wszystkim tchnąć nowe życie w bloga, który chyba zdążył o mnie zapomnieć.


Jak to się stało, że znów tu trafiłam, gdy już niemal zapomniałam o swoim blogu? Właściwie zupełnie przypadkowo, bo gdy odpoczywałam po jednym z weekendów spędzonych z przyjaciółmi, przypomniałam sobie o tym jednym, moim kawałeczku internetu. Wpisałam adres i bach! Blog wciąż istniał, a wraz z nim wszystkie wasze komentarze, wszystkie napisane posty. Przypomniały się trudy w porządkowaniu szablonu, trudy w napisaniu wpisu, by zadowolić czytelników, odpisywanie na komentarze, ciesząc się z każdego z nich, bo świadomość, że ktoś cię czyta była najprzyjemniejsza w prowadzeniu bloga. Uczucie sentymentu pojawiło się wraz z zobaczeniem go znów na własne oczy.
Prawie cztery lata to nie jest dużo, wystarczyło jednak, żeby zmienić swoje miejsce na Ziemi i swoje życie, a w tym swoje nawyki i sposób funkcjonowania. Wraz z porzuceniem bloga, przestałam mieć też czas na czytanie, nie czułam więc sensu prowadzenia go na siłę, mimo że chciałam. Nie chcę jednak sprawiać wrażenie, że się tłumaczę, z resztą już wcześniej podejmowałam takie próby na blogu i na dłuższą metę myślę, że niepotrzebnie. Już wtedy wiedziałam, że przerwa w blogowaniu nastąpi, nieważne jak bardzo chciałam inaczej.
Ukończyłam studia, pojechałam za granicę, zobaczyłam swoje, spotkałam nowych ludzi, nowe doświadczenia przychodziły z czasem, aż w końcu wylądowałam tu, gdzie jestem obecnie  na zimnej Islandii, pisząc ten wpis i zastanawiając się, jak to wszystko się obróciło w tę stronę.


O Islandii nie myślałam nigdy wcześniej, kojarzyła mi się jedynie z zimnem i owieczkami, bo to dość częste skojarzenie, jeśli mówi się o tym kraju. Przyzwyczajona byłam jednak do spontanicznych decyzji, więc i ta okazała się być takową. Teraz mija trochę więcej niż rok, gdy się tu znalazłam i wiecie co 
 jest fajnie. Z klimatem, który początkowo wydawał się dla mnie zmorą, w końcu się polubiłam (chociaż przecież jestem osobą ciepłolubną). Objechałam wyspę, poznałam nowych ludzi, doświadczyłam nowych wzlotów i upadków, koronawirus dopadł mnie właśnie tutaj. Zaczęłam uczyć się języka i jak funkcjonować w społeczeństwie, w którym to ty jesteś kimś obcym, podszlifowałam charakter, powróciłam do tego, co lubiłam robić. Tutejsza biblioteka w Reykjaviku pozwoliła mi znów odnaleźć czas na czytanie książek (i komiksów również). Zobaczyłam pierwszy raz w życiu zorzę, spałam w samochodzie pod lodowcem, nauczyłam się wymawiać nazwę 
Eyjafjallajökull, zatęskniłam za domem kilka razy, jeszcze nie morsowałam, ale planuję i wszystko to składa się na te prawie cztery lata, kiedy mnie tu nie było. A było tego i tak dużo, dużo więcej. 

         Czy planuję wrócić na bloga? 

To nie tak, że wcale nie chcę, nie będę jednak składać obietnic. Jednak, kiedy weszłam na bloga, poczułam, że znów chciałabym znaleźć miejsce, gdzie mogłabym pisać o tym, co mi się podoba i pisać z ludźmi, którzy też to lubią. Może więc to czas, by odgarnąć pajęczyny, poprawić to, co się rozkraczyło, może zmienić wystrój i znów zacząć pisać?
Na pewno chciałabym podzielić się z wami tym, co od tej pory odkryłam  wszystkie filmy, książki, komiksy, muzykę, miejsca, ludzi. Swoje przemyślenia, zachwyty i niezadowolenia. Ale przede wszystkim chciałabym znów wymienić z wami słowo, więc jeśli tutaj jesteście, dajcie znać, bo nawet jeśli minęło chwilę, wciąż jestem po drugiej stronie.
I możemy uczynić to miejsce znów żywym. :)


I to tyle z podsumowania. Trzymajcie się ciepło, bądźcie zdrowi, a przede wszystkim czekajcie, bowiem jeszcze tu wrócę, więc pozostaje mi tylko powiedzieć,

do następnego!



Ćwierćwiecze za mną. Mam na imię Patrycja i swego czasu prowadziłam bloga książkowego, by zachęcić innych do czytania. Obecnie mieszkająca na Islandii dziewczyna, która zapragnęła znów powrócić do swojej pasji. W wolnych chwilach uczy się też języka islandzkiego, ogląda słabe filmy, czyta komiksy i pstryka zdjęcia, gdzie popadnie.

5 komentarze

Napisz komentarze
26/1/21 22:46 delete

Gratuluję powrotu i oczywiście wytrwałości kochana 😘😘

Reply
avatar
27/1/21 01:02 delete

Dziękuję ślicznie! Wytrwałość szczególnie się przyda. 😘
Pozdrawiam!

Reply
avatar
MargoRoth
AUTOR
27/1/21 08:31 delete

Kurczę, to niesamowite, ile się u Ciebie zmieniło przez te 4 lata i gdzie wylądowałaś! Islandia wydaje się fascynująca i gdybyś zdecydowała się napisać o niej kilka słów w ramach powrotu do blogowania, to z chęcią przeczytam taki post. Powroty nie są jednak łatwe - wiem to, bo sama wrociłam nie dawno po rocznej przerwie na bloga. Ale trzymam kciuki, żeby udało Ci się w kiarę możliwości wpaść tutaj jeszcze i może pozostawić po sobie jakiś ślad ;)

Pozdrawiam,
BOOKS OF SOULS

Reply
avatar
27/1/21 14:47 delete

Hej, MargoRoth!
Dziękuję ślicznie za komentarz. Tak, trochę przez ten czas się zmieniło. Myślałam o tym, by napisać o Islandii i o swoim pobycie w tym kraju, więc twój komentarz utwierdził mnie, że powinnam to zrobić prędzej czy później. Muszę go tylko dobrze przemyśleć.

Pozdrawiam cię serdecznie i dziękuję za odwiedziny!

Reply
avatar
Alicja S.
AUTOR
27/1/21 19:52 delete

Super, że trafiłaś na Islandię, podziwiam nauki tego trudnego języka :O Ja też pojawiam się i znikam na blogu, piszę kiedy mam czas, nic na siłę ;)

Reply
avatar

Jeżeli spodobał Ci się mój wpis, proszę skomentuj.
Będzie mi niezmiernie miło! :)
Do komentowania nie musisz się logować. Ta opcja włączona jest również dla anonimowych użytkowników.